sobota, 5 stycznia 2013

02. I'm out of my mind...




Wszystko mnie boli.

Wszystko.

Przede wszystkim głowa. Jakby miała eksplodować.

I ta oślepiająca biel.

To jest to, co aktualnie widzę.

Nie chcę tego widzieć!

Albo…

Jeszcze raz próbuję otworzyć oczy. Powoli. Powolutku. W końcu mój wzrok przyzwyczaja się do światła.

Wolno rozglądam się po pomieszczeniu i oceniam co widzę. Białe podłogi, białe ściany, białe żaluzje w oknie po lewej stronie, białe drzwi po prawej. Pomieszczenie jest całkiem duże, oprócz  białego łóżka, w którym leżę, przy przeciwległej ścianie stoją dwa szare fotele i mały stolik między nimi.

Wszystko wskazuje na to, że jestem w szpitalu.

Próbuję obrócić głowę w lewo, ale wtedy dochodzi do mnie, że na szyi mam kołnierz ortopedyczny. Kątem  oka zdążyłam jednak zauważyć kroplówkę podłączoną do mojej lewej ręki. To powoduje, że zaczynam się sobie przyglądać. Oprócz kołnierza mam też gips na prawej nodze i jakiś opatrunek na prawym przedramieniu.

Nieźle się załatwiłam.

Przez chwilę leżę tak, bez ruchu, patrząc w sufit. Dochodzi do mnie, że odczuwam też silny ból w prawym boku. Pewnie na domiar złego połamałam sobie żebra.

Po kilkunastu minutach otwierają się drzwi. W pierwszym momencie, właściwie nie wiem czemu, ale gwałtownie zamykam oczy. Zdaję sobie jednak sprawę, że to przecież jakiś kompletny bezsens. Otwieram je ponownie. Przede mną stoi kobieta, ubrana w biały uniform pielęgniarski. Ma około 35 lat, ciemne włosy i szybko ruszające się oczy. Wydaje się mieć coś sympatycznego w twarzy.  Spisuje coś z karty przywieszonej u nóg łóżka. W końcu odrywa wzrok od papierków i zauważa, że nie śpię.

-Och! Wybudziła się pani!
- Yyy…
- Proszę mi powiedzieć jak się pani czuje.
- Cóż. – dopiero teraz poczułam jak bardzo mam sucho w ustach – Chce mi się pić. I wszystko mnie boli. Zwłaszcza głowa.
- Spokojnie, proszę się nie denerwować, muszę zawołać lekarza. On zdecyduje jakie środki pani podać na ból.

Pielęgniarka ruszyła do drzwi żwawym krokiem.

- Woooody… - wychrypiałam.
- Proszę? – odwraca się w moją stronę.
- Poproszę wody…
- Ach, oczywiście, przyniosę pani coś do picia.

Kobieta znika za drzwiami. No, to pierwsze koty za płoty. Wiedzą, że się wybudziłam i może dostanę coś na ten piekielny ból.

Po 10 minutach pielęgniarka przyniosła mi wodę i pomogła się napić, po czym zostawiła mnie samą. Wróciła z lekarzem, na którego musiałam czekać kolejne 10 minut. Ach ta służba zdrowia… W końcu, razem z pielęgniarką, wszedł do mojego pokoju średniego wzrostu i średniego wieku mężczyzna. Pierwsze co zrobił, to poprawił na nosie swoje okulary i wolnym krokiem podszedł do łóżka.

- Witam. Nazywam się doktor MacKay. Bardzo mnie cieszy, że się pani obudziła.
- Witam. Mnie cieszy to mniej, bo czuję okropny ból w całym ciele, zwłaszcza jeśli chodzi głowę.

Lekarz uśmiechnął się lekko słysząc moje ironizowanie.

- Widzę, że humor pani nie opuszcza. To dobry objaw. Na ból zaradzimy lekami, zaraz określę dawki, jakie należy pani podać. Jak się pani czuje? Tak ogólnie, wyłączając ból.
- Wyłączając ból, chyba wszystko ok.
- Tym bardziej się cieszę. Niestety wpierw muszę z panią porozmawiać o kwestiach organizacyjnych. Przewieziono panią do nas wczoraj w godzinach porannych.  Czy wie pani z jakich przyczyn się tu pani znalazła?
- Przypuszczam, że z powodu wypadku samochodowego.
- Przypuszcza pani?
- Cóż, o tym świadczą moje obrażenia. Głowa, żebra, noga… Wygląda to na wypadek samochodowy.
- Owszem, zgadza się, miała pani nieszczęście brać udział w wypadku… Hmm… Logiczne myślenie… - mruknął do siebie lekarz i zanotował to w swoim notesie – Ale nie pamięta pani zdarzenia?
- Nie.
- Yhy. – to też zanotował. –  Wie pani jaki mamy dziś dzień?
- A może pan powtórzyć kiedy mnie tu przywieziono?
- Wczoraj rano.
- Więc jest… - zmarszczyłam brwi, co sprawiło mi ogromny ból. Muszę mieć ranę na głowie - … jest poniedziałek, 15 października.
- Zgadza się. – lekarz ponownie zanotował moją wypowiedź – Widzi pani, mamy taki mały problem organizacyjny, gdyż była pani w aucie sama, bez żadnych dokumentów, więc muszę panią poprosić, żeby podała pani siostrze oddziałowej swoje dane osobowe.
- To zajmie chwileczkę i wtedy panią zostawię, obiecuję. Więc? Jak się pani nazywa? – uśmiechnęła się do mnie pielęgniarka. 
- Ja… nazywam się…

Zaczęłam się zastanawiać i poczułam dziwną pustkę.

No ja to ja… przecież nazywam się… mam na imię… jak ja się…

-… ja… - w moich oczach pojawiły się łzy – ja… ja nie wiem… nie mogę sobie przypomnieć… O Boże, nie wiem jak się nazywam!

Teraz już kompletnie zalałam się łzami. JAK MOGĘ NIE WIEDZIEĆ JAK SIĘ NAZYWAM?! Wezbrała we mnie panika. Nie wiedziałam co mam myśleć i co czuć.

Pustka. Uczucie ogromnej pustki.

 Lekarz i siostra popatrzeli na mnie zatroskani.

- Spokojnie, proszę pani, to się często zdarza przy urazach głowy, takie luki w pamięci. – zaczął mnie uspokajać doktor – To minie, naprawdę, spokojnie.  Sama pani widzi, że orientuje się pani w czasie i nie zatraciła pani logicznego myślenia. Nie wszystko naraz.

Przestałam szlochać, jednak lekarz wcale mnie nie uspokoił. Mam być spokojna, kiedy nie pamiętam własnego imienia?!  Kpisz?! On nie ma pojęcia co ja czuję! Pielęgniarka znowu się uśmiechnęła i powiedziała:

- To może powie mi pani coś o sobie, coś czego jest pani pewna. Coś co mogłoby pomóc namierzyć pani dane. Jeśli nie imię i nazwisko to może np. miejsce zamieszkania, wiek, cokolwiek…
- … yyy… Wiem, że urodziłam się 26 stycznia 1990 roku w Londynie.
- yhyyy, świetnie… - próbowała mnie wspierać pielęgniarka.
- Nadal mieszkam w Londynie, jak moi rodzice. To znaczy, nie mieszkam z nimi, ale oni też mieszkają w Londynie… w bliźniaku… ja w bloku…
- Wie pani może na jakiej ulicy? … Och, jeśli pani nie pamięta to proszę się nie męczyć – zreflektowała się kobieta widząc moją minę. – Coś jeszcze sobie pani przypomina? Może uczelnię, na której pani studiuje?
- Nie studiuję. Chyba… No i jest jeszcze jedna rzecz, ale nie wiem czy się przyda…
- Mi się przyda wszystko.
- Ale to taka chyba błahostka…
- Mimo to proszę powiedzieć. – nalegała pielęgniarka.
- Jestem kibicem Arsenalu Londyn.
- Och. Jest pani w oficjalnym klubie kibica?
- Tego już nie wiem…
- Spokojnie, nie szkodzi. To było bardzo wartościowe, od tego zacznę.  Jeśli pani sobie cokolwiek przypomni proszę mnie zawołać. Każda informacja się przyda. A póki co, zaraz podam pani leki i będzie mogła się pani przespać. To była dla pani ciężka praca. Czas na wypoczynek.

Pielęgniarka opuściła mój pokój, wraz z lekarzem. Ciężka praca… wypoczynek… Jak ja mam wypoczywać, skoro sama nie wiem kim jestem. Kolejny raz spróbowałam obrócić głowę w lewo i zerknęłam na kroplówkę. Udało mi się zobaczyć adnotacją głoszącą:

Name: No Name.
 Room: 86


No Name.
No Name.

Nie wiem jak się nazywam…

Jestem No Name.

NN.

Pokój 86.

Arsenal założono w 1886. Tego akurat jestem pewna.

Parodia.


Może faktycznie powinnam się zdrzemnąć. Może wszystko przypomni mi się jak się obudzę? Chciałabym.

I z tą myślą przymknęłam oczy, próbując zasnąć. Nie wiem czy to zmęczenie czy zasługa leków przeciwbólowych, ale w krótkim czasie poczułam jak powoli odpływam w nicość. 

12 komentarzy:

  1. No ciekawie się robi :)

    I ten Arsenal :D

    lmp

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, jakoś tak w trakcie pisania wyszło, że zrobię z niej kibica :D :)

      Usuń
  2. A jednak powiązanie z piłką nożną :D No i gucio :) rzeczywiście dziwne, że nie pamięta, jak się nazywa. Ciekawe, co z tego wyniknie. Czekam na dalszy ciąg! :*
    Lexi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no troszkę wplątałam tu piłki :D Mogę Ci zdradzić, że z tej niepamięci wynikło właśnie... opowiadanie :P

      Usuń
  3. Ulalala ciekawe jak długo będzie miała ten zanik pamięci, ale skoro to 'second chance' to wydaje mi się, że dość długooo :D Teraz to czekam na rozwój akcji :P
    Słodziak-z-niego ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaczyna się ciekawie, więc czekamy na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na nowy rozdział: http://because-i-love-you-blogstory.blogspot.com/2013/01/rozdzia-4iv.html

    OdpowiedzUsuń
  6. O. Mój. Boże.
    No ok, ok, ona się budzi, sobie żartuje z doktorkiem i nagle BUM! nie wie, jak się nazywa, normalnie dreszcze i emocje, jakbym w tym uczestniczyła.
    W ogóle końcówka i kroplówka z numer pokoju i "NN", emocje są!

    OdpowiedzUsuń
  7. Oh, dzięki bardzo <3 cieszę się, że były emocje ;)

    OdpowiedzUsuń