Ze snu wyrwał mnie nagły hałas.
Otworzyłam oczy i lekko podniosłam głowę. Okazało się, że do
mojego pokoju wpadło trzech młodych mężczyzn. Dobrze zbudowanych mężczyzn. Powiedziałabym
– osiłków.
O mój Boże.
Czego oni chcą?!
W pierwszym momencie obleciał mnie strach. Bałam się, że
zostanę obrabowana w szpitalu. Chociaż z drugiej strony przypomniałam sobie –
żeby zostać okradzionym trzeba coś mieć, a ja przecież nie mam nic. Ale nawet
gdyby cokolwiek zginęło, to co? Nie wiem
nawet jak się nazywam, kto przyjął mnie ode mnie zeznania?
W tym czasie mężczyźni spojrzeli w moją stronę.
A jeśli mnie zgwałcą?
Ktoś powinien mnie pilnować, do cholery! Jestem w szpitalu!
Strach przejął cały mój umysł. Kiedy próbowałam wymyślić
jakikolwiek sposób obrony, jeden z mężczyzn, mulat, jedyny ciemnoskóry w tym towarzystwie,
przyjrzał mi się i ze zlęknioną twarzą powiedział:
- O żesz kurwa, Ax, to ty? Aleś się urządziła! Dziewczyno!
Wyglądasz jak zombie!
Nie odpowiedziałam, bo moje myśli odpłynęły do jednego
słowa, którego mężczyzna użył.
Ax?
AX?
Tak się nazywam?
To moje imię czy nazwisko? A może to pomyłka. Ax? Co to za imię, nie
mogę się przecież tak nazywać. Ax? A może to skrót? Ale od czego? Alex?
W tym momencie do pokoju wpadła pielęgniarka. Oburzona, spojrzała na trójkę gości i
krzyknęła:
- KTO PANÓW TU WPUŚCIŁ?!
- Eee… - zaczął ciemnoskóry – Pani…
- JA NIKOGO NIE WPUSZCZAŁAM! – zdenerwowała się
pielęgniarka.
- Nie, nie. Nie dała mi pani dokończyć. – tłumaczył
mężczyzna – Chciałem powiedzieć, że pani z nami rozmawiała przez telefon.
Dzwoniliśmy do szpitala z zapytaniem czy leży tu nasza przyjaciółka, a jak się
pani dopytała, że jesteśmy kibicami Arsenalu to kazała nam przyjechać, więc
przyjechaliśmy jak najszybciej.
Przyjaciółka? On powiedział „przyjaciółka”? Popatrzałam
jeszcze raz na moich gości. To chyba jednak pomyłka…
Kiedy ja rozmyślałam, wyraz twarzy pielęgniarki złagodniał.
Odpowiedziała jedynie:
- Ach, no tak, rzeczywiście! Niemniej nie powinni tu panowie
wchodzić bez niczyjej zgody!
- Przepraszamy, ale sama pani rozumie, bardzo się
przejęliśmy. Ech… źle nam idzie ta rozmowa. Wydaje mi się, że powinniśmy się
przedstawić. Ja nazywam się William Doyle. A to dwóch moich przyjaciół – wskazał na rudzielca – Evan Moff i – wskazał
na szatyna – Kieran Wheeler. Przyjechaliśmy najszybciej jak mogliśmy. Co z nią?
- Czyli panowie rozpoznają tę dziewczynę?
- Tak, jak najbardziej. – odpowiedział szybko mulat.
Rozpoznają… To znaczy, że ja JESTEM ich przyjaciółką.
Naprawdę takich mam przyjaciół?
TAKICH?
Boże jedyny, kim ja jestem?!
- Widzą panowie – zaczęła pielęgniarka – z powodu silnego
urazu głowy…
- Zwariowała?! – poderwał się rudy – Wygląda całkiem
normalnie, tylko trochę obita…
Zachichotałam, co spowodowało szerokie uśmiechy na twarzach mężczyzn.
- Nie, oczywiście, że nie – uspokoiła siostra oddziałowa –
Ale niestety ma problemy z pamięcią…
- Ma amnezję?! Ale jazda! – znowu wyrwało się rudemu.
- PANIE MOFF TO JEST POWAŻNA SPRAWA. – usadziła go
pielęgniarka. – Pacjentka ma problemy z pamięcią, nie może sobie przypomnieć
wielu podstawowych informacji i prosiłabym o nie, gdyż sami panowie rozumieją,
oprócz przyczyn czysto instytucjonalnych, trzeba również poinformować rodzinę.
Chyba że panowie już to zrobili?
- Eeee… - odpowiedziały jej pomruki.
- Rozumiem. Więc…
Kiedy kobieta tłumaczyła mężczyznom sytuację, oni co jakiś
czas niepewnie zerkali w moją stronę, jakby szukając u mnie potwierdzenia czy
aby na pewno ona mówi poważnie.
- Jasne, jasne – mulat pokiwał głową ze zrozumieniem – myślę, że
Kieran poda pani wszystko, czego pani potrzebuje.
- Och, to dobrze. – odetchnęła pielęgniarka, podając szatynowi
kwestionariusz – Proszę zatem to wypisać.
– chłopak od razu zaczął wypełniać kartę.
- A czy możemy na chwilę zostać tu z pacjentką? – zapytał ciemnoskóry.
- Och… cóż… no dobrze, ale nie zbyt długo. – wzięła kartę od
brązowowłosego – Dziękuję panu.
Kiedy pielęgniarka wyszła, trójka mężczyzn podeszła do
mojego łóżka, stając po jego prawej stronie w następującej kolejności: szatyn, mulat i rudy. Pierwszy odezwał się ten na końcu.
- Ale ty tak na poważnie?
- Na poważnie co? – nie zrozumiałam pytania.
- Nooo… - ciemnoskóry pochylił się w moją stronę i wyszeptał
– no serio nie pamiętasz? Czy to taki wał, bo prowadziłaś pod wpływem?
- Billy, Moff, pokur… pogięło was? – oburzył się szatyn.
– Wystarczy na nią popatrzeć! Nie
widzicie w jakim jest stanie?
Jego głos brzmiał bardzo znajomo. ZNAM TEN GŁOS! ZNAAM!!!
On był jedyną osobą, która, jak mi się
wydawało, mogła mieć jakiś udział w mojej przeszłości.
- Wheeler, luzuj gacie, chcieliśmy wiedzieć na czym stoimy. –
tłumaczył mulat, zwany Billym.
- Lepiej powiedz, jak się czujesz, Ax. – zwrócił się do mnie
Kieran.
Jednak moja głowa zakodowała znowu tylko jedno słowo z całej
wypowiedzi. To, które najbardziej mnie interesowało.
AX.
- Ax?
Chłopacy popatrzyli najpierw po sobie, a później na mnie,
nie wiedząc co powiedzieć. Postanowiłam zapytać wprost.
- Powiedźcie mi. Ax
to moje imię? Nazwisko? Co to znaczy?
- Ax to… - zaczął terapeutycznym tonem Kieran – Ax to twoje
inicjały. To ksywka od inicjałów.
- A nazywam się…?
- Osz, kurwa, jest poważnie… - mruknął rudy.
- Nazywasz się Aideen Xavier. – odpowiedział mi Kieran.
Aideen Xavier. Aideen. Ax. To bardzo dziwne uczucie, kiedy to ktoś mówi ci
jak się nazywasz. Aideen. Nawet mi się podoba. To całkiem ładne imię. Aideen. Ale…
Nawet czuję się Aideen. To znaczy mam jakieś takie ciepłe uczucia do tego
imienia, mam jakby poczucie jedności. Wydaje się jakby trochę było moje, a
trochę nie. Aideen. Co za dziwne uczucie…
-Halooo. Jesteś
jeszcze z nami?
- Przepraszam was, zamyśliłam się.
- A nas pamiętasz? – zagadnął ciemnoskóry– Jak się nazywamy?
- Yy… To znaczy…. Wiem, bo… bo się przedstawiliście…
- Ale tak ten, to nie? – posmutniał rudy i wskazał na siebie
– Moff – na mulata– Billy – i na brązowowłosego – Gibsy? Nic ci to nie mówi? Nic a nic?
Nie chciałam mówić wprost, by nie zrobić im przykrości. Z
tej trudnej sytuacji wyratowały mnie otwierające się drzwi. Do pokoju wpadła
ładna, szczupła kobieta o czarnych włosach, w średnim wieku. Nie wiem czy to
siła pamięci, czy siła oczywistości sytuacji, ale od razu wiedziałam, że to
moja matka.
- Aideen, kochanie! – wtedy zauważyła moich kumpli – A kto tu wpuścił tych kiboli?!
Wynocha mi stąd!
- Psze pani, proszę wyluzować… - westchnął Moff.
- Nie zwracaj się tak do mnie, łobuzie łysy!
- On jest rudy. – zauważyłam błyskotliwie, co na chwilę
rozładowało sytuację. Nie wiem czemu, ale jakoś tak odruchowo obroniłam Moffa.
Poczułam, że tak muszę postąpić. Że zawsze tak robię…
- Pani Xavier, przyszliśmy tu, bo szukaliśmy Aideen i
zadzwoniliśmy do tego szpitala, no i te fakty co je znali, to się mniej więcej
zgadzało, więc musieliśmy sprawdzić czy Aideen to …eee … Aideen. – próbował
uspokoić moją matkę Gibsy – To dzięki nam poinformowano panią, że ona jest w
szpitalu. Spokojnie. Już wychodzimy.
- Tak, już to wiem, dziękuję ci Kieran za podanie informacji
pielęgniarce. Ale teraz proszę wyprowadź stąd tych…. tych… twoich kolegów,
zanim stracę do ciebie resztki jakiegokolwiek szacunku.
- Chłopaki idziemy. – Gibsy machnął głową na kumpli, poczym
spojrzał na mnie i powiedział – jeszcze przyjdziemy. Do zobaczenia.
- Bye. – odpowiedziałam cicho i się uśmiechnęłam.
W drzwiach chłopaki wyminęli się z pielęgniarką. W tym
czasie z mojej mamy wylewał się potok słów.
- Kotku, nic się nie martw. Słyszałam o twoich problemach,
ale poradzimy sobie z tym. – uśmiechnęła się miło. Jakby zbyt miło… - Zaraz przyjedzie tata, Nolee… Nolee to twoja siostra
i Matt, twój narzeczony córciu, bo oni
teraz pojechali na oględziny twojego auta i…
- Przepraszam, że wejdę w słowo, ale wolałabym żeby nikt
więcej już nie odwiedzał pacjentki. To i tak dużo jak na jeden dzień. Ona się
niedawno wybudziła. Proszę szanować jej zdrowie.
- No tak, odwiedziny tych kiboli… pomyśleć, że przez nich
nie mogą teraz do ciebie przyjść najbliższe osoby… - westchnęła głośno matka –
No nic, to odwiedzą cię jutro, albo pojutrze. I powiem ci jeszcze, że jeżeli
będziesz się czuła dobrze, to zabierzemy cię na rekonwalescencję do domu. Już
się dogadałam z Mattem, na razie nie wrócisz z nim na George’s Road, to znaczy
tam wynajmujecie swoje mieszkanko. No więc tam nie wrócisz, na razie wezmę cię
do nas, do twojego domu rodzinnego na Springdale. Tam sobie wypoczniesz.
- Mamo, przepraszam, ale… ale chciałabym się przespać,
jestem bardzo zmęczona.
- No jasne słoneczko, jak mówiłam, wpadniemy pojutrze całą
rodzinką. No to ja będę lecieć.
- Przepraszam – znowu wtrąciła się pielęgniarka – czy mogę
pani zadać jedno ważne pytanie?
- Oczywiście. – skinęła głową mama.
- Pani córkę przywieziono tu wczoraj rano. Teraz mamy już
późne popołudnie. To ponad doba. Dlaczego nie zainteresowali się państwo
zniknięciem córki? Przecież zawsze najpierw reaguje rodzina, nie koledzy… z
całym szacunkiem oczywiście.
Moja matka zrobiła dziwną minę. To pytanie zbiło ją z tropu.
Zupełnie się go nie spodziewała. Ale pielęgniarka ma rację! Dlaczego nikt nie
zgłosił mojego zaginięcia?! Dlaczego nikt się nie zainteresował gdzie przez ten
czas jestem?!
- Yyy… moja córka prowadziła dotąd dość specyficzny tryb
życia. Ale ostatnio próbowała z nim zerwać! – dopowiedziała patrząc na mnie, po
czym zwróciła się do siostry oddziałowej – Wie pani, może wyjdziemy na korytarz
i pani opowiem, tak mniej więcej… Aideen chciała się zdrzemnąć… - znowu
spojrzała na mnie – No to, kochanie, do zobaczenia. Papa, słonko.
No i wyszły.
To wszystko wprowadziło zamęt w mojej głowie.
Moi przyjaciele są określani „kibole”. Co więcej, faktycznie tak wyglądają. Ale oni
mnie aż tak nie zaskoczyli. To znaczy to dziwne, gdy ktoś przychodzi i mówi ci,
że się przyjaźnicie, ale kiedy zaczęli ze mną rozmowę, faktycznie poczułam z
nimi jakąś więź. Przede wszystkim z Kieranem. On wydawał mi się najbardziej
znajomy. I wychodzi na to, że on zna mnie najlepiej. Wydawał się najbardziej
zaangażowany. No i moja matka chyba dobrze go zna. Przez moment nawet myślałam,
że może jest moim chłopakiem… Ale mama wspomniała o moim narzeczonym…
Właśnie.
Mama.
Ona wprowadziła najwięcej zamętu.
Owszem, od razu wiedziałam, że jest moją matką, ale ta cała
rozmowa z nią wydała się co najmniej dziwna. Taka dla mnie była słodka. Nie mam
poczucia, że byłam z rodziną w bliskich kontaktach… No i jeszcze ten
narzeczony.
Biedny.
Mam nadzieję, że niedługo cała ta amnezja pourazowa minie,
bo będzie mi strasznie głupio, kiedy jutro podczas odwiedzin okaże się, że ktoś
za kogo mam wyjść jest mi kompletnie obcy.
Z drugiej strony to dziwne, bo miałam poczucie pewności, że
mam chłopaka, ale narzeczonego?... to zupełnie co innego…
No i jeszcze ostatnie słowa mojej matki, że prowadzę
„specyficzny tryb życia”, dlatego mnie nie szukali. Specyficzny tryb życia? Jak
mam to rozumieć? Dużo podróżuję czy co?
Nic z tego wszystkiego nie rozumiem.
Nic a nic.
Chcę moją pamięć z powrotem!
GIt!! Zawsze czytam z zainteresowaniem, pisz dalej i dawaj znać na pingerze :)
OdpowiedzUsuńDzięki <3
UsuńBędę informować, spoko ;)
Coraz ciekawiej, coraz ciekawiej :) Czekam na dalsze części oczywiście :)\lmp
OdpowiedzUsuńmówisz "ciekawiej" a ja Ci mówię, że to początek dopiero ;)
UsuńCiekawe te imię wybrałaś :) podoba mi się, czekam co będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńLexi
"Aideen" to imię pochodzienia CELTYCKIEGO xD
UsuńZapraszam na nowośc na gunner-love.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDzięki za info, już lecę czytać:)
UsuńRozkręca się :D Jestem mega ciekawa co się wydarzy dalej z przyjaciółmi rodziną i pewnie wszystko obróci się o 180 stopni i będą same zawirowania, ale to wspaniale :P
OdpowiedzUsuńSłodziak-z-niego
Może i będą zawirowania, może i będą obroty, a może i piruety...
OdpowiedzUsuń:D
Nowy rozdział: http://because-i-love-you-blogstory.blogspot.com/2013/01/rozdzia-5v.html
OdpowiedzUsuńlecę czytać :)
UsuńTo musi być strasznie dziwne uczucie, czytać książkę, którą się zna, ale za nic nie można przypomnieć sobie jej treści, hmm... Ale imię interesujące :) Czekam na kolejne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńOMG, jaka metafora! :D Cudna!
UsuńPrzeczytałam ten rozdział i zapowiada się ciekawie. Przyznam szczerze, że czytajac miałam podobne odczucie, że to Kieran może byc nawet jej chłopakiem. A tu proszę.... Ma jakiegoś narzeczonego. To na pewno dziwne odczucie słuchać o sobie tego wszystkiego ' po raz pierwszy' Poinformuj mnie o kolejnym
OdpowiedzUsuńP.S. - Zapraszam na prolog na nowym blogu: http://hold-me-love-me.blogspot.com/
Dzięki a komentarz. :D Jasne, będę informować ;) I już lecę zerknąć na nowość ;)
UsuńKieran... intryguje mnie ten facet!
OdpowiedzUsuńto mnie cieszy ;)
UsuńBooooski odcinek :D I taki długi <3 Chce jeszcze:P
OdpowiedzUsuń*kłania się*
UsuńJuż niedługo ;)