środa, 3 kwietnia 2013

13. ...If we weren't such good friends I think that I'd hate you (...) What the fuck was I thinking?...







„…bo zdarzało nam się robić głupie rzeczy po pijaku… bo zdarzało nam się robić głupie rzeczy po pijaku… bo zdarzało nam się…”


Słowa Kierana pochodzące z naszej ostatniej rozmowy, tłukły mi się po głowie zaraz po tym, jak się obudziłam.

Boże.
Doskonale wiem, że delikatnie mówiąc, to nie był tylko prysznic. To była oczywista sytuacja między kobietą a mężczyzną…

O MÓJ BOŻE.

 Przecież to co mi się śniło, jeśli jest wspomnieniem (bo takiej pewności nie mam), ale jeśli jest, to zdarzyło się kilka dni przed wypadkiem? Kilka tygodni? Ja w tej scenie wypomniałam Danny’emu, że niedługo się żeni! …

 I jeszcze te słowa Gibsy’ego: „Takie tam pierdolenie a nie związek". Zabrzmiało to, jakby mój związek z Mattem był fikcją. Co więcej, jakby wszyscy moi kumple wiedzieli, że tak jest. O co w tym wszystkim chodzi?! Jestem taka skołowana… Już nic z tego wszystkiego nie rozumiem… nic a nic.

 Moje życie było takie pokręcone…
Było?
PRZECIEŻ JEST!
To ciągle moje życie, ciągle w tym tkwię! Mimo że tak mało o nim wiem…

Dziś po raz pierwszy od wyjścia ze szpitala poczułam się tak, jak gdy tam byłam. Już wydawało mi się, że jakoś funkcjonuję, że coś już wiem i… Znowu osunął mi się grunt spod nóg. Znowu czułam pustkę i zagubienie…

***

Stałam w ogrodzie, paląc papierosa. Mój grobowy humor z poranku wcale nie minął, a nawet gorzej – pogłębił się.

Jak można było się spodziewać, po chwili  w ogrodzie zjawił się Kieran. Chyba pierwszy raz odkąd pamiętam (oh, jak marnie to brzmi…) nie cieszyłam się na jego widok. Gdy siedziałam przy śniadaniu i rozmyślałam, zdałam sobie sprawę, że to właśnie jego osoba wprowadza najwięcej zamętu w moim życiu…  No i jeszcze po tym śnie, sama nie wiedziałam jak mam mu spojrzeć w twarz.

- Hej, Ax! – zawołał, a ja dokuśtykałam się do żywopłotu – Co to za mina?

Zauważył.
Od razu zauważył.
Zawsze zauważa.

- Mam gorszy dzień. – odpowiedziałam krótko.
- Bo Arsenal gra w Lidze Mistrzów, a ciebie nie będzie na trybunach?

Faktycznie to też składało się na mój marny humor, ale nie w największym stopniu. Gibsy z kolei odebrał moje milczenie jako potwierdzenie.

- Ax, jeśli chcesz, to ja mogę zostać i obejrzymy mecz u mnie przed telewizorem…

DLACZEGO ON TO ROBI? NO DLACZEGO?  Nie jesteśmy przecież parą! Jesteśmy kumplami! On ma bilet, ja nie mam. Może spokojnie iść na mecz i mieć w dupie to, gdzie ja go obejrzę!

- Przecież masz już bilet… - próbowałam dyskretnie odwieść go od tego pomysłu. Chciałam dziś spędzić dzień bez niego, bez Matta, bez wszystkich. Sama. I pomyśleć nad sobą. W spokoju.
- Ptaszyno, przecież wiesz, dziś w dzień meczu ten bilet pójdzie za taką cenę, że wystarczy nam na tonę popcornu i hektolitry piwa! – uśmiechnął się szeroko. – A znam z 15 osób, które chętnie go ode mnie odkupią. Także spoko, Aideen, nie zostawię cię!

Najwyraźniej uznał, że się zgodziłam. Okej, w sumie głupio tak oglądać mecz samemu…

- No. To widzimy się o 7pm u mnie!

Przy okazji wpadł mi do głowy pewien pomysł…

- Kieran? – zaczęłam niepewnie.
- No?
- A… a mogłaby przyjść ze mną moja siostra?
- A co, młoda zaczęła się interesować futbolem? – spojrzał na mnie zaskoczony.
- Eee… powiedzmy. – zaczęłam się lekko plątać – Może mogłaby z nami obejrzeć mecz… Tak ze mną i z tobą… i…  
- Oohohoho… ja wiem co kombinujesz. Nie rób tego, Aideen. – przerwał mi gwałtownie, a jego mina spoważniała.

Czyżby rozgryzł mój plan?

- Ale czego? – zapytałam niewinnie.
- Nie udawaj, że nie wiesz o czym mówię. I nie miej mnie za ślepego. Wiem doskonale jak Nolee wodzi za mną wzrokiem i ślini się na mój widok. Stara Ax nigdy nie podkładałaby mi swojej siostry. 

Znowu to „stara Ax”. CHYBA ZWARIUJĘ!

- Właściwie… niby dlaczego? – uniosłam brwi, czekając na wyjaśnienia.
- Bo… Bo po prostu ja nie jestem facetem dla niej. – odrzekł hardo.
- Ona uważa inaczej… - mruknęłam, gasząc papierosa.
- Bo jest młoda i głupia! – podniósł głos. – Ax, ja nie jestem dla niej i ona musi to zrozumieć. Musisz jej to wytłumaczyć.
- Ale… no to jakie ja mam niby podać argumenty, co? – też się zirytowałam. Ale bardziej na to, że tak szybko mnie rozgryzł, niż na to, że nie jest zainteresowany moją siostrą.
- Bo ja… ja nie szukam związku. Lubię się bawić kobietami. Nie traktuję ich poważnie. Wystarczy?
- Mnie traktujesz poważnie… - drążyłam.
- Bo ty… ty to zupełnie co innego. Nie ta liga. Nie porównuj. – spojrzał mi głęboko w oczy. Tak głęboko, że aż poczułam się dziwnie. –Albo powiedz jej po prostu, że ja jej nie chcę. – skwitował twardo. –  A teraz muszę już spadać. – zgasił papierosa. – Widzimy się o 7pm. Jeśli przyjdziesz z Nolee – podniósł palec wskazujący – nie wpuszczę żadnej z was. To na razie.

***

O 6.45pm stałam przed drzwiami ogrodowymi Wheelera. Bez Nolee. Sama właściwie nie wiem, czemu wcześniej tak walczyłam o moją siostrę, dlaczego weszłam w tą dyskusję. Przecież od początku czułam, że to jakiś głupi pomysł, a później mimo to próbowałam jakoś podejść Kierana. Bez sensu. Po co ja się niby tak poświęcałam dla Nolee? Przecież o mało co ja i Gibsy się nie pokłóciliśmy.

Podniosłam dłoń i nieśmiało zapukałam. Zobaczyłam przez siatkowaną szybkę  jak Kieran wychodzi z kuchni i idzie mi otworzyć.
W bokserkach.

Doprawdy, aż tak ci ciepło?!

- Hej, Ax! Przygotowuję już popcorn! – powitał mnie wesoło.

Najwyraźniej on też źle się czuł, po naszej dziwnej rozmowie i chciał zamazać złe wrażenie, po prostu udając, że nic takiego się nie stało. Ta taktyka mi odpowiadała.
Zrobiłam krok, żeby wejść do mieszkania, ale on zatrzymał mnie i zabrał mi kulę. Położył ją na schodach, po czym wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu. Z jednej strony to bardzo miłe, że tak mnie wszędzie nosi, ale z drugiej czułam się trochę jak zupełna kaleka, która nic nie może zrobić sama.

Kieran posadził mnie na sofie w salonie. To pomieszczenie było niby takie samo jak u moich rodziców w mieszkaniu, a tak kompletnie inne. Kiedy nasz salon był przestronnym, jasnym pomieszczeniem, ten pokój był kompletnie zagracony masą bibelotów. Do tego ciemna tapeta na ścianach optycznie je zmniejszała. Co nie znaczy, że nie było ono przytulne! Było ono urządzone w guście… „salonu babci”, o, to jest idealne określenie.
W czasie gdy ja zdjęłam polar, Gibsy przyniósł wielkie dwie miski popcornu i kilka butelek piwa.

- Mam nadzieję, że na pierwszą połowę nam wystarczy. – zaśmiał się. Głupek, przecież ja w życiu tyle nie zjem!

Postawił prowiant na stoliku do kawy i rozsiadł się na sofie obok mnie. Spod poduszki wyciągnął koc, okrył się nim, poczym odgiął jego róg i zapytał mnie:

- Wskakujesz? Bo zimno.
- Nie dziwię się, że ci zimno, skoro latasz na bokserkach. – zaśmiałam się.

Właściwie…  jego strój wcale mi nie przeszkadzał. No bo jeśli się ma ładnie zbudowane ciało, to czemu się nim nie pochwalić?
 Przesunęłam tyłek na drugą połowę sofy i znalazłam się bliżej Gibsy’ego. Okrył mnie kocem, szybkim ruchem przysuwając o jeszcze kawałek. Moje ramię oparło się o jego skórę. Momentalnie przypomniałam sobie mój dzisiejszy sen. Przeszedł mnie dreszcz.

- No i co? I tobie niby nie było zimno, tak? – objął mnie i zaczął pocierać dłonią o moje lewe ramię.
- To nie od zimna. – odpowiedziałam odruchowo, zanim doszło do mnie w jakiej sytuacji postawi mnie to wyznanie.
- Nie? O ho ho! Czyżby to moja bliska obecność tak na ciebie działała? – zaśmiał się.
- Tia. Jasne. – postawiłam na ironię, jako najlepszą obronę.
- Przyznaj się, pewnie masz sny erotyczne z moim udziałem!

UGH!

- Musiałabym być tobą. – prychnęłam.
- Ja tam sobie czasem pomarzę i się wcale nie kryję. Na przykład coś takiego… Leżymy na wielkim łóżku, chociaż nie, ja leżę na wielkim łóżku, a ty na mnie i…
- Zamknij się, zwyrolu! – wepchnęłam mu w usta garść popcornu.

Zaczęliśmy się śmiać jak wariaci. Chwyciłam za poduszkę i zdzieliłam Kierana w głowę. On odpowiedział mi tym samym (oczywiście wkładając w to o wiele mniej siły niż ja, właściwie jedynie przesunął poduszką po mojej czuprynie). W ferworze walki (a nie jest łatwo walczyć ze złamaną nogą) w końcu udało mi się tak położyć na Gibsym, by unieruchomić mu ręce.

- I co teraz powiesz? – zapytałam triumfalnie.
- Powiem, że najpierw nazywasz mnie zwyrolem, a później wykorzystujesz nadarzającą się okazję i już po 5 minutach na mnie leżysz. – zachichotał.
- KIERAN! – krzyknęłam obrażona i odsunęłam się od niego – to nie tak!
- Nie? – uśmiechnął się cwaniacko – Ja tylko idę tropem dedukcji…
- Dedukcja? To jest naciąganie faktów żeby pasowały do własnej interpretacji !

Powygłupialiśmy się jeszcze trochę, aż w końcu zaczął się mecz. W trakcie rozgrywki rozsiadłam się wygodnie, traktując Kierana jak żywą poduszkę i skupiłam się na wydarzeniach na boisku…

***

Zaraz po gwizdku ogłaszającym przerwę, dało się słyszeć pukanie.

- Kogo niesie? – krzyknął Kieran.
 - Nolee!

Gibsy spojrzał na mnie pytająco. Ja dałam mu do zrozumienia, że nic nie wiem o tej wizycie.

- Właaaź!

Moja siostra weszła od strony drzwi frontowych. W pierwszym momencie zrobiła dziwną minę, po tym jak nas zobaczyła. Zdałam sobie sprawę, że leżymy pod kocem, ja oparta o tors Gibsy’ego, a on obejmuje mnie ramieniem i rzeczywiście może to dziwnie wyglądać. Wtedy Nolee ocknęła się i powiedziała:

- Przyszłam sprawdzić… jak się bawicie.
- Świetnie. Przynajmniej tak było do tej pory. – odpowiedział chłodno Kieran. Spojrzałam na niego niezrozumiale.
- Wszystko ok., Nolee. – odpowiedziałam wesoło, odsuwając się lekko od Gibsy’ego.
- Tak? A jak Arsenal? Tata też ogląda, widziałam, że jest 0:0.
- To najważniejsze już wiesz. – mruknął Gibsy.
- A jak… eee… taktyka? Myślicie, że Gunners wyjdą na prowadzenie? – kontynuowała Nol.
- Co ja ci będę tłumaczył jak i tak nie zrozumiesz.

Zaczęłam nerwowo zerkać na Kierana. Nolee posmutniała, powiedziała tylko „No to wracam do domu”  i wyszła.

- Dlaczego byłeś dla niej taki chamski?! – wybuchnęłam i odsunęłam się od niego gwałtownie.
- A jak inaczej dać jej do zrozumienia, że ja się dla niej nie nadaję?
- Ale musisz być takim gburem? – klepnęłam go w ramię – Pewnie siedzi teraz w swoim pokoju i płacze! Widziałam jej oczy!
- Ale… ale… - chciał jeszcze coś powiedzieć, ale jego twarz złagodniała – No dobrze, masz rację, może przesadziłem. Przepraszam.
- Mnie? To ją powinieneś przeprosić! – uniosłam się.

Kieran spojrzał na mnie smutno. Zrobił taką minę, że nie miałam serca się na niego złościć, mimo że zachował się okropnie w stosunku do mojej siostry.

- Tylko nigdy więcej jej tak nie traktuj! – dodałam jeszcze z groźną miną.
- Obiecuję. – położył dłoń na sercu i skłonił głowę, poczym spojrzał na mnie – A teraz może przerwa na siku, co? Robimy szybki skok na pięterko i wracamy na drugą połowę.

Ech, tylko z moimi kumplami jest możliwe przejść w ciągu sekundy od ważnych tematów do sikania.

- Chętnie. – zaśmiałam się.

***

Po meczu nie byliśmy w zbyt optymistycznych nastrojach. Arsenal przegrał 0:2. Odstawiłam kolejną butelkę piwa i sapnęłam z żalem, lekko wstawiona:

- No ale dlaszego? No dlaszego? Jest mi smutno!
- Chodź cię przytuuulę. – rozłożył ramiona niemniej pijany ode mnie Kieran.

Wróciłam na sofę i padliśmy sobie w ramiona. Gibsy obejmował mnie w pasie, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję. Jego twarz spoczywała między moim ramieniem a policzkiem. Przez chwilę siedzieliśmy w tej pozycji.

- Oni nie powinni byli przegrać… – mruknęłam z pretensją.

W odpowiedzi Gibsy pogłaskał mnie po plecach. To było miłe. Jakoś tak odruchowo zaczęłam wolno gładzić kciukiem jego kark. Kieran przytulił mnie mocniej, a ja wplotłam palce w jego króciutkie włosy. Po chwili poczułam jak jego ciepłe usta składają małe pocałunki na mojej szyi. Pozwoliłam mu na to, czerpiąc z tego niemałą przyjemność… Nagle doszło do mnie co się właściwie dzieje i  postanowiłam to przerwać. 

-Powinieneś przestać. – powiedziałam.

Kieran spojrzał na mnie, a ze względu na naszą pozycję, nasze twarze dzieliło kilka centymetrów.

- Powinienem?

Wpatrywałam się w jego brązowe tęczówki, nie mogąc wydusić z siebie słowa. Po prostu mnie wmurowało.
Tymczasem Kieran zbliżył się do mnie jeszcze bardziej i złączył nasze usta. Dotyk jego ciepłych warg był delikatny, ale jednocześnie stanowczy. Sama nie wiem dlaczego oddałam mu pocałunek. Może to przez sen, może to przez alkohol, może to przez chwilę... 

- Przestań. - poprosiłam cicho. 

On oparł czoło o moje i mruknął:

- Podobało ci się. Na pewno chcesz żebym przestał? 

Powiedział to takim gardłowym głosem, że aż przeszedł mnie dreszcz. Na pewno to zauważył, w końcu mnie obejmował. Starałam się jednak być stanowcza: 

- Tak. -  szepnęłam cicho. 
- Wahasz się… - stwierdził.
- Proszę, Kieran. – przymknęłam powieki – Mieszasz mi w głowie. A i tak mam tam wystarczająco namieszane.
- Przepraszam. 

Odpowiedział mi szeptem, ale nie odsunął się ani na centymetr. W mojej głowie toczyła się walka - czy zostać w jego ciepłych, silnych ramionach, czy pozostać w porządku wobec Matta? 


Odsunęłam się od niego. Oboje nie wiedzieliśmy co zrobić. 
W końcu Gibsy wstał z kanapy i zaproponował: 

- Wskoczę w jakiś ciuch i odprowadzę cię do domu, chcesz?

Popatrzałam na jego łobuzerską twarz. Wyglądał teraz tak… bezbronnie. Tak niepewnie. Jakby bał się mojej odpowiedzi. Uśmiechnęłam się do niego.

- Chcę.

***

Kilkanaście minut później leżałam już w moim łóżku. I mimo że jeszcze niedawno chciało mi się spać, teraz nie mogłam ani na chwilę zamknąć oczu, żeby nie czuć na swojej szyi wspomnienia ust pewnej osoby. Nie myśleć o jego wargach na moich i na naszych splatających się językach... 

CO TO BYŁO, DO JASNEJ CHOLERY?!

Nie wiem co mam myśleć.
Ten sen i teraz to…
Jakbym miała mało problemów, wszystko się jeszcze bardziej pierdoli, zamiast się wyjaśniać.
Naprawdę nie wiem.
Sięgnęłam po telefon i napisałam do Kierana.

„Udajmy, że to się nie stało”
Bardzo szybko dostałam odpowiedź:

„Cokolwiek sobie życzysz, księżniczko.”

CZY ON NAWET NA SMS-A NIE MOŻE ODPISAĆ JAKOŚ NORMALNIE?

_____________________________________________________________________
OD AUTORKI: Oto i kolejna część, 13, choć mam nadzieję, że nie pechowa. Obecnie piszę na różnych frontach, głównie naukowych (czyt. licencjat <3 i warsztaty dziennikarskie <3), więc ciężko mi deklarować kiedy pojawi się kolejny odcinek ;) 
Anyway, komentujcie, piszcie uwagi, sugestie, przewidywania. 
Buuuuuź ;*

8 komentarzy:

  1. Awww jakie te słodkie i zagmatwane. Współczuję Ax, spory mętlik ma w głowie. Szkoda mi trochę jej siostry, Kieran zachował się bardzo chamsko wobec niej. Oby się tym bardzo nie przejęła ;) odcinek zajebisty :D
    Lexi

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAAH, no właśnie, Ax mam mętlik w głowie, ale kto by nie chciał? Mam nadzieję, że zerwie z Mattem, nawet nie dlatego, żeby wskoczyć w ramiona Kierana od razu tylko dla siebie. Matt to balast. Czekam z niecierpliwością co się wydarzy dalej ;d
    zapraszam na: yourkindoflove.blogspot.com
    buuuuziaczki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech ona rzuci tego Matta, bo tu się niezła chemia między nią a Kieranem zadziewa! Tak, więc to jest moja sugestia :P Biedna siostrzyczka ;(
    Superaśny odcinek, chcę już następny, ale będę cierpliwa, teraz inne sprawy są ważniejsze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A to na górze, to byłam ja :D Klaudia, LMP
    Chyba naprawdę w końcu będę musiała tu konto założyć, bo zapominam się podpisywać i za każdym razem muszę przepisać jakiś kod :/ Do czego Ty mnie Em doprowadzasz! Starczy już tych kont w tym internetowym świecie, ale niee :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa jestem jak to się wszystko wiąże z jej wypadkiem. Rozbroila mnie sytuacja oglądania meczu. Kieran tak zwyczajnie sobie siedzi w galotach, cwaniak podoba mu się ten układ z nią, ale jednocześnie też nie eliminuje jakoś Mata. I jeszcze ta biedna siorka no nieładnie sie zachowal, myślałam, że stać go na jakiś milszy gest odmowny.
    Słodziak-z-niego ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Zakręciłaś mnie.
    Już sama nie wiem kto jak i z kim. :P Mam wrażenie, że wszyscy chcą jakoś wykorzystać fakt, że Aideen straciła pamięć i zna tylko urywki ze swojego życia. Do tej pory byłam Team Kieran,ale on się tak strasznie chamsko zachował wobec jej siostry, że już nie wiem kto jest dobry, a kto zły.
    I mi się wydaje, że Aideen ten Matt jest do czegoś potrzebny, dlatego nikt z nim nic nie robi i on po prostu jest...

    jestem mega ciekawa jak Ty to wszystko wytłumaczysz ;)

    D.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak jak Ci napisałam jestem zła! Bo ta scenie na kanapie była tak rozczulająca, że dziewczyna już dawno powinna się poddać i powinno dojść do czegoś więcej... Do sceny godnej tej z pod prysznica.
    I tak jak pisałam. Jestem ciekawa jak długo Kieran poczeka, bo przecież faceci nie lubią długo czekać, zwłaszcza jak dziewczyna tak zwodzi. I jak dla mnie zanik pamięci nie jest tu usprawiedliwieniem.
    No i ciekawi mnie też kiedy Axe przejrzy na oczy i zrozumie, że to Kieran a nie Matt powinien być z nią...
    P.S. www.gunner-love.blogspot.com Zapraszam na nowość

    OdpowiedzUsuń
  8. powodzenia z pracą licencjacką!

    OdpowiedzUsuń