Dreamin'
Siedzę w korytarzu w
jakimś budynku.
Znam ten budynek. To
sąd.
Siedzę na jednej z
ławek. Mam zamknięte oczy.
Czuję ból w barkach,
jakby ktoś wcześniej gwałtownie wywinął mi ręce do tyłu.
Otwieram oczy i patrzę
na ławkę naprzeciw mnie.
Siedzą na niej Moff,
Danny i Gibsy.
Moff ma lekko
zaczerwienione oczy i kilka siniaków na przedramieniu, ale poza tym ma się
dobrze. Szepcze coś do Danny’ego.
Danny ma rozbity łuk
brwiowy i koszulkę poplamioną krwią. Wygląda na najbardziej poturbowanego.
Gibsy, jak Moff, nie
ma jakiś bardzo widocznych ran. Dostrzegam jedynie poranione knykcie.
Czuję wibrację mojej
komórki. Zerkam na stojącego obok mnie policjanta i powoli wyciągam telefon.
- Tu nie można
rozmawiać. – gromi mnie wzrokiem.
- Ale panie władzo… -
robię słodkie oczka – to mama…
Widzę, że policjant
się zastanawia. Po chwili mówi:
- Dobra, ale tylko
chwilę. I proszę nie opuszczać tego korytarza.
- Dziękuję panu
serdecznie.
Ta mina zawsze działa.
Zerkam na telefon i widzę na wyświetlaczu:
„Matt”. Odchodzę na stronę i szepczę:
- Halo? Gdzie ty
jesteś?
- W biurowych.
- I co? Mów szybko!
- Jest problem. –
odpowiada Matt – Danny. Danny jest na nagraniu.
- Podejrzewam, że
wszyscy jesteśmy na tym pierdolonym nagraniu! – prycham trochę za głośno. Od
razu się na tym łapię i wracam do szeptu – Jaki jest problem z Danem?
- Widać jego twarz.
- Kurwa. – poczym już
głośniej mówię. – Muszę kończyć, mamo. Nic się nie martw. Pa!
Rozłączam się i wracam
na ławkę. Kieran od razu wyłapuje mój wzrok, widzi, że coś jest nie tak. Staram
się nie patrzeć na Danny’ego. Wiem jak to się skończy.
Zmiana scenerii.
Jesteśmy w sali
sądowej. Oprócz nas znajduje się tam policjant, który nas pilnował, sędzia,
stenotypistka i kilka osób na widowni.
Siedzimy naprzeciwko
sędziego. To wujek Matta. Widzimy dokładnie złotą tabliczkę: „sędzia Thomas
Sullivan”. Specjalista od kiboli. Na ścianie na małym telewizorze wyświetla się
film z jakiejś bójki. Ciężko dostrzec tam cokolwiek, widać jedno wielkie
zamieszanie. Nagle sędzia prosi o zatrzymanie nagrania. Uchwycona klatka
ukazuje mężczyznę w kominiarce. Widzę, a właściwie bardziej wiem, że to Kieran.
Tak też uważa przesłuchiwany właśnie policjant. Głośno prycham, słysząc jego
oskarżenie. Sędzia patrzy na mnie i pyta:
- Chcę pani coś
powiedzieć, pani Xavier?
- Chciałabym zadać
pytanie policjantowi. Mogę? – sędzia niechętnie skinął głową, więc wstaję i zwracam
się do funkcjonariusza – Na jakiej podstawie uważa pan, że mężczyzna na
nagraniu to Kieran Wheeler?
- Pan Wheeler uciekał
z miejsca zdarzenia. Razem z panem Moffem. I panią.
- A pan by nie
uciekał, gdyby pan zobaczył, że niedaleko pana wielki tłum mężczyzn wdał się w
bójkę? Ucieczka to raczej naturalna reakcja.
- To wszystko? –
patrzy na mnie sędzia.
- Nie. Chciałam jednak o to dopytać. Bo skąd pan
wiedział, że chodzi akurat dokładnie o pana Wheelera? Przecież Kieran uciekał z
odsłoniętą twarzą, a mężczyzna na nagraniu ma na sobie kominiarkę.
- Bez problemu mógł ją
wyrzucić. Żadna filozofia. Z resztą biegł z tamtego kierunku i do tego pan
Wheeler ma koszulkę Arsenalu, tak jak mężczyzna na nagraniu. – odpowiada
policjant.
- Przepraszam, ale
chciałabym zauważyć, że wracaliśmy z meczu Gunners. W promieniu kilku
kilometrów były tysiące osób w koszulce Arsenalu.
-Ale… eee… - funkcjonariusz miesza się –
mężczyzna na nagraniu ma eee… bardzo podobną posturę.
- Podobną posturę? –
dopytuję – Ile pan ma wzrostu?
- Do czego to
prowadzi?! – grzmi sędzia.
- Zaraz sąd zrozumie –
mówię pewnie – czy policjant może
odpowiedzieć? – sędzia ponownie kiwa głową, jeszcze bardziej niechętnie niż
poprzednio.
- Mam 5 stóp i 9 cali.
– odpowiada niepewnie funkcjonariusz.
- Przepraszam, ale wygląda na to, że pan również ma bardzo
podobną posturę do pana Wheelera, zupełnie jak mężczyzna na nagraniu. Więc
gdyby miał pan kominiarkę i koszulkę, które później by pan wyrzucił to… może to
pan jest na nagraniu?
- Dziękuję pani
Xavier. – odpowiada głośno sędzia.
- Wysoki sądzie,
chciałam tylko…
- Dziękuję pani. –
przerywa mi sędzia – Sąd zrozumiał, co
chciała pani przekazać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zmiana scenerii.
Ciągle jesteśmy w sali, ale
widzę, że minęło trochę czasu. Teraz stoimy prawie na baczność. Sędzia Sullivan
trzyma w rękach jakąś kartkę. Patrzy na nas wręcz z pogardą. Następnie przenosi
wzrok na kartkę papieru i odczytuje:
- Na mocy nadanego mi
prawa stwierdzam, że obecni tu pani Aideen Xavier, pan Evan Alfred Moff i pan
Kieran Jack Wheeler są niewinni. Tym samym oczyszcza się ich z zarzutów. Natomiast pana Daniela
Connoy’a uznaję za winnego zarzucanego mu czynu udziału w bójce ulicznej oraz
uszkodzenia ciała 3 osób i skazuję go na
karę 3000 funtów oraz 7 lat zakazu stadionowego.
Danny spuszcza głowę.
Moff, Kieran i ja też.
Nie potrafimy spojrzeć
mu w twarz.
***
Ten sen… to było wspomnienie. Czuję to.
To z całą pewnością
było wspomnienie.
Wszystko było takie realne.
I to wyjaśnia dlaczego na zdjęciach meczowych z ostatniego
roku byłam tylko z Moffem i Kieranem. Bez Danny’ego.
Ale jak to się stało,
że zasiedliśmy na ławie oskarżonych? Jak to się stało, że JA byłam na ławie
oskarżonych?!
Przez pół poranka rozmyślałam o moim śnie, próbując
przypomnieć sobie coś więcej na temat tego zdarzenia. Nie udawało mi się.
Drugie pół, próbowałam wyprzeć to z moich myśli, żeby nie dać po sobie nic
poznać. Przecież dziś wybierałam się z Kieranem i małą Frankie do zoo.
***
MUSIC
Koło jedenastej usłyszałam dzwonek do drzwi. Złapałam za kurtkę i wyszłam na zewnątrz. Tam czekał na mnie Kieran.
Koło jedenastej usłyszałam dzwonek do drzwi. Złapałam za kurtkę i wyszłam na zewnątrz. Tam czekał na mnie Kieran.
- Cześć. – powiedziałam wesoło, zamykając drzwi.
- Hej. – cmoknął mnie w policzek. – Jesteś pewna, że chcesz
iść do tego zoo? Frankie cię tak zaatakowała zaproszeniem, a przecież ty z tą
nogą…
- Oczywiście! Nawet nie wiem czy kiedyś byłam w zoo!
- Eee… Fran uwielbia zoo, więc w ostatnim półroczu byliśmy
tam... – zaczął liczyć w pamięci – jakieś 7 razy.
- O! – zdziwiłam się – A gdzie mała?
- W aucie. – klepnął mnie w ramię – Chodź.
Podróż nie była długa, niemal w mgnieniu oka znaleźliśmy się
na miejscu. Czas spędzony w samochodzie został mi niezmiernie umilony przez
Kierana i Frankie śpiewających w głos „Call me maybe”.
Trzy razy.
Wariaci.
Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy w kierunku bramy głównej. Frankie szła krok przed nami, zachowywała się jak przewodnik stada. Dumnie kroczyła do przodu.
- Czekaj. – szepnął do mnie Kieran.
Nie wiedziałam o co mu chodzi, więc spojrzałam na niego
niezrozumiale. On zatrzymał się jak wryty i zawołał przestraszonym głosem:
- O nie, Frankie. Chyba nie mamy biletów!
- Przecież pakowałeś! – mruknęła z wyrzutem dziewczynka.
Oho! I zaczęło się przedstawienie. Patrzałam to na jedno, to
na drugie z towarzyszącej mi dwójki.
- Ale ich nie mam! – Gibsy rozłożył bezradnie ręce.
- Masz! W kieszeni! – tupnęła nogą mała.
- Ahaaa – kiwnął głową Kieran i wsunął dłonie do kieszeni
bluzy – Nie, Frankie, tu ich nie ma!
- W spodniaaach. – wywróciła oczami dziewczynka i oparła
dłonie na biodrach, wyczekując.
Kieran teatralnym ruchem wsunął rękę do lewej kieszeni
swoich spodni:
- Nie ma!
- W kieszeni na tyyyłku! – westchnęła mała potupując nogą.
- W prawej też ich nie ma! – droczył się dalej, wyjmując
dłoń z drugiej kieszonki.
- Na tyyyyłkuuuu! – już właściwie krzyczała Frankie.
- Frankie – Gibsy pochylił się w kierunku małej i pokręcił
głową – to nieładnie drapać się po tyłku w miejscu publicznym.
- BILETY. MASZ. W. KIESZENI. NA. TYŁKU !!! – każdemu słowu
towarzyszyło tupnięcie małej nóżki.
- Aaahaaa! – Kieran klepnął się w czoło i wyciągnął bilety z
tylnej kieszeni – Faktycznie! Są!
- Ech, wujku… –
westchnęła Frankie, przykładając dłoń do czoła – Jesteś takim głuptasem…
Zachichotałam.
- Ale i tak mnie kochasz, bo zabrałem cię do zoo. –
skomentował Kieran, robiąc dumną minę.
- No kocham, kocham – pokiwała głową mała – ale byłoby
łatwiej, gdybyś się zachowywał jak dorosły człowiek. – dokończyła rezolutnie.
Nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem.
***
Spacerowaliśmy pośród wybiegów. Ja i Kieran nie mieliśmy
zbyt dużo okazji do rozmowy, gdyż mała Frankie kazała się posadzić na ramionach
swojego wujka. A chciałam go zapytać o tyle rzeczy…
W końcu nadarzyła się jednak okazja. Dziewczynce znudziło
się siedzenie i chciała pochodzić trochę sama. Kieran zdjął ją ze swoich ramion
i pozwolił jej podejść bliżej ogrodzenia. Od razu postanowiłam wykorzystać
sytuację:
- Kieran, chciałam cię zapytać o kilka rzeczy…
- Jasne, wal. – uśmiechnął się do mnie zachęcająco.
- Bo widzisz, dziś śniło mi s…
- WUJKU, WUUUJKUUUU!!! – podbiegła do nas Frankie i chwyciła
Kierana za rękę – chodź szybko!
Gibsy posłał mi przepraszający wzrok i ruszył za ciągnącą go
dziewczynką. Ja również poszłam za nimi. Fran ustawiła nas przed ogrodzeniem
wybiegu, pokazała małym paluszkiem dwie małpy i zapytała:
- Wujku, co one robią?
Skierowaliśmy wzrok we wskazanym kierunku i naszym oczom
ukazały się małpy, a konkretnie samiec na samicy, które… ekhem ekhem…
kopulowały.
Spojrzeliśmy na siebie z Kieranem i wybuchnęliśmy śmiechem.
- Dlaczego się śmiejecie? – zapytała z pretensją mała.
- Przepraszam, kochanie… przepraszam… nie… to nic… -zaczął
tłumaczyć naszą reakcję Gibsy.
- Wujku, no powiedz, co tam się dzieje? Czy one walczą?
- Nieee, Frankie, one nie walczą. –próbował wyjaśniać z
poważną miną.
- To co one robią? – drążyła mała.
- One… eee… - Kieran spojrzał na mnie, szukając
ratunku.
- One się bawią. – odparłam spokojnie.
- Dokładnie tak! – potwierdził Gibsy radośnie – to taka
forma zabawy! To co, mała, idziemy dalej? – chciał jak najszybciej zniknąć z tego
miejsca.
- Ale… - Frankie wciąż stała w miejscu, przyglądając się
zwierzętom – Ale na pewno nie dzieje im się krzywda? Ta małpa na dole, pod tym
panem małpą, wydaje z siebie jakieś takie jęki…
Próbowaliśmy z Kieranem zachować poważne miny.
- Wujku, może ją boli? – martwiła się dziewczynka.
- Frankie – położyłam jej dłoń na ramieniu – nieeee, nie
boli jej.
- Tak? – spojrzała mi głęboko w oczy – A skąd ty to możesz
wiedzieć?
Gibsy nie wytrzymał i
zaczął trząść się ze śmiechu:
- Właśnie Aideen, skąd ty to możesz wiedzieć?
- KIERAN! – rzuciłam z pretensją – PRZESTAŃ!!!
- Przepraszam… przepraszam… - wymruczał między jednym
napadem śmiechu a drugim – Jakoś tak dostałem głupawki.
- Chodźmy dalej. – złapała mnie za rękę Frankie – Wujek się
dziwnie zachowuje patrząc na te małpy. Chyba im zazdrości tej zabawy.
Tym razem to ja wybuchnęłam głośnym śmiechem, a Kieran
popatrzał na mnie obrażony.
- Co was tak bawi?! – zapytała obrażona dziewczynka – Oboje
dziwnie się zachowujecie.
***
Podczas powrotu Kieran zapytał mnie o czym chciałam z nim
porozmawiać, ale zbyłam go, mówiąc, że to „nie takie ważne”, że właściwie sama
zapomniałam i że pogadamy o tym później. Pokiwał głową, chociaż pewnie wyczuł,
że kłamię.
Postanowiłam jednak nie zaprzątać sobie zbytnio tym
wszystkim głowy, bo przecież JUTRO MECZ.
_______________________________________________________________
OD AUTORKI: Oto efekt braku internetu i przypływu weny ;) Odcinek trochę istotny, a trochę zabawny :D Piszcie co sądzicie x)
Buźźźź :*
PS dzięki bardzo za wszystkie Wasze dotychczasowe komentarze <3
PS2 I trzymamy dziś kciuki za Arsenal!
COYG!
PS3 a jutro trzymajcie za Celtic, który jeśli wygra, zdobędzie swoje 44. mistrzostwo Szkocji! C'MON THE BHOYS!
sex scena mnie powaliła na kolana ze śmiechu. Hahhahha.
OdpowiedzUsuńWujek "Chyba im zazdrości tej zabawy." . Hhahhaha. :D No na pewno chciałby sie tak pobawić z Aideen xD
Sen.... Ja to wiedziałam, ja to czułam od jakeigoś czasu, że Ax to po rpostu kibolka ^^ Malutka i drobniutka to se nawet czasem pobiegnie lasem i sprawdzi gdzie jest ilu . (tak mi sie przypomnial sen o lesie )
Cieszę się, że tak często dodajesz no i mam nadzieje ze w kolejnym bedzie hot scena ^^ Ja bym na miejscu Kierana juz nie mogla wytrzymac...
Sen Aideen rzeczywiście istotny dla opowiadania, jednak uważam, że jakiś krótki ten odcinek! :p powinien byś dłuższy. Scena z małpami rozbrajająca xD
OdpowiedzUsuńLexi
za dużo się nasłychałam "Gorilla" :P :P
UsuńOMG OMG OMG
OdpowiedzUsuńNat wspomniała coś o seksie. Biegnę, potykam się o myszkę, zacina się chrome i w ogóle EM, WHAT THE HELL?? xD DOBRZE SIĘ CZUJESZ?
sikam :D
Chcę więcej takich scen.
Chcę więcej spaczonego poczucia humoru.
Ta mała to moja nowa bohaterka :')
'A SKĄD TY TO MOŻESZ WIEDZIEĆ' I 'CHYBA ZAZDROŚCI IM TEJ ZABAWY' oficjalnie made my day.
Aleeeeeeeee ponieważ napaliłam się na takie sceny... Kuźwa, małpy, serio? xD You're crazy.
To z sądem dziwna sprawa. Trochę poirytowała mnie Aideen. Ja rozumiem, że nie jest głupia i takie tam, ale co ona będzie mi tu wyjeżdżać z tekstami prosto z 'Prawa i porządku'. Wybacz, nienawidzę jak ktoś się tak przesadnie... afiszuje ze swoją inteligencją? :D
Hhehe, taki sobie "seksowny" psikus zrobiłam xD
UsuńA co do sądu - ona po prostu broniła Kierana jak lwica :D :D
JAK LWICA? raczej jak Agata z 'Prawa Agaty', jak ta dziwna baba z 'Prawa i porządku', za bardzo cwaniakowała :D
Usuńo men małpy rządzą, albo bardziej wujek i ciocia :D Wgl to niezłe z nich cwaniaki rozrabiaki, ciekawe jak to się dalej rozwinie.
OdpowiedzUsuńsłodziak ;)
Haha zoo i malpy mega :D BANG! BANG!
OdpowiedzUsuńNo i ciekawe co sie na tym meczu zadzieje . Super odcineczek! ;)
lmp
seeeerio, ile Ty masz tych anonów :D
OdpowiedzUsuńNie chcą zakładać tu kont, nie wiem czemu, haha :D
Usuńgrają w glasgow czy na wyjeździe?
OdpowiedzUsuńhome ;)
Usuńa ja się zastanawiałam, czemu ludzi w kościele nie ma :D tylko starzy i czarni ;p
UsuńAleż Ax w sądzie poszła :P Kurczę, no, ale nieźle go wybroniła :)
OdpowiedzUsuńFrankie jest przeurocza i już ją lubię :)
I te małpy :D
Odcinek rozbrajający i te małpy:D
OdpowiedzUsuńMam nadzieje na jakaś hot scene po meczu.
Z niecierpliwością czekam na następny.:D
HAHAHAH, nie no, jesteś niemożliwa. Kopulacja małp XDDDD. Matko Boska, you made my weekend! Bardzo się cieszę, że dodałaś dwa odcinki w tym tygodniu, definitywnie był to dla mnie relaks przed trudnym czasem. I Frankie totalnie mi oczarowała!
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NOWOŚCI, buziak :*