wtorek, 9 kwietnia 2013

14. ... No matter what, we're friends for life ...


Dreamin'

Idziemy na imprezę.
Ja, Moff, Danny i Kieran.

Jesteśmy coraz bliżej klubu. Mijamy kolejkę ludzi, która chce do niego wejść. Nie musimy się w niej kisić, nasz kumpel jest bramkarzem.

Nagle ktoś z tłumu wyciąga rękę i łapie Kierana za ramię. Wszyscy się obracamy, żeby zobaczyć kto to.  Widzimy drobną, ładną brunetkę, która uśmiecha się nieśmiało.

- Cześć, Kieran. – mówi.

Zatrzymujemy się, żeby obejrzeć scenkę między nią a Gibsy’m. On nie odpowiada nic, obcina ją wzrokiem od góry do dołu i unosi brew. Dziewczynie rzednie mina, ale próbuje trzymać fason.

- Nie pamiętasz mnie? Poznaliśmy się 3 dni temu na imprezie. – znowu próbuje się uśmiechnąć i lekko spanikowana zerka na swoją przyjaciółkę.

- Nie pamiętam cię. – mówi Kieran, z zaciętą miną.
- Mam na imię Kat i…
- Nie pamiętam cię. – odpowiada jej z naciskiem Gibsy – Mam to jakoś dosadniej powiedzieć?
- Ach, więc teraz mnie nie pamiętasz? – brunetka się irytuje – Nie pozwolę ci, żebyś mnie traktował jak jakąś łatwą panienkę!
- Pff. – prycha Kieran, a na jego twarz wpływa chamski uśmiech – 3 dni temu nie byłaś jakoś specjalnie skomplikowana.

Dziewczynie opada szczęka. Gibsy odwraca się , mija nas i odchodzi. Biegnę za nim przez kilkanaście metrów, łapię go za ramię i odwracam przodem do siebie.

- Mogłeś ją potraktować chociaż z odrobiną szacunku. – mówię z pretensją.
- Szacunku? – Kieran patrzy na mnie i unosi brew –3 dni temu nie musiałem zrobić dosłownie nic, ta laska sama wpakowała mi się do łóżka, a teraz chce zgrywać wielką damę.
- To nie było fair.
- Hahaha. – wybucha śmiechem – Ax, akurat ty jesteś ostatnią osobą, która może mówić drugiej co w stosunkach damsko-męskich jest fair a co nie jest.
- Jesteś skurwielem.
- Hmm. – znowu ten chamski uśmiech – Dla ciebie też znajdzie się określenie.

Nie wytrzymuję. Podnoszę rękę i z całej siły uderzam go w twarz. Kieran nawet się nie ruszył. Jedynie w miejscu, gdzie moja dłoń spotkała się z jego twarzą, przyzwyczajoną do o wiele silniejszych ciosów, pojawiło się zaróżowienie.

- Miałem na myśli słowo „hipokrytka”. – znowu uśmiecha się wrednie  – A co tobie przyszło do głowy? Zastanów się nad tym.

Dopiero teraz dopadają do nas Moff i Danny. Rudy patrzy to na mnie, to na Kierana i pyta:

- Co się stało?

W odpowiedzi Dan, chichocze i kręci głową:

- Daj spokój, Moff. To pewnie gra wstępna.
- A spierdalajcie. – odpowiadam. – Mam was dość. Wszystkich. Może moje życie byłoby lepsze, gdybym was nie znała. – odchodzę w tłum.


_______________________________________________________________


Czuję się jakby ktoś grał ze mną w „dobry policjant; zły policjant”. Albo jakby ktoś tu miał rozdwojenie jaźni.

Kieran.

  Raz jest opiekuńczy, raz spławia moją siostrę jak ostatni cham. Raz jest czuły, raz traktuje jakąś dziunię jak przedmiot.  Co jest z tym chłopakiem?! Teoretycznie coraz więcej o nim wiem, a praktycznie oznacza to, że już nic nie wiem. Sama się gubię. Im dalej brnę w przeszłość, tym bardziej wszystko wydaje się poplątane.

Całe przedpołudnie spędziłam w łóżku. Zrobiłam przegląd generalny mojego netbooka. Uznałam, że przecież cały czas takie źródło informacji znajdowało się u mojego boku. A ja z niego nie korzystałam…

Znalazłam mnóstwo zdjęć z wyjazdów na mecze, z różnych wypadów z kumplami, z imprez. Moja twarz sama się uśmiechała na ich widok tych wszystkich wygłupów. „Stara ja” naprawdę była zadowolona ze swojego życia. Te wszystkie fotki utwierdziły mnie w przekonaniu, że Danny, Billy, Moff i Gibsy to jednak najlepsze co mi się w życiu przytrafiło. W którymś momencie mojej podróży natrafiłam na folder o nazwie „21 Bday of K”. Otworzyłam go, jednak był pusty. Powtórzyłam czynność, myśląc, że może to laptop zamulił, ale nic to nie dało.
Po co zakładałam folder, skoro jest pusty?
Głupota!

I wtedy naszła mnie pewna myśl. Weszłam w opcje folderów i zaznaczyłam formułkę „pokaż ukryte pliki i foldery”. I bum! W folderze pokazały się zdjęcia i kilkuminutowy filmik o nazwie „życzenia”. Nie mogłam się powstrzymać, by go nie odtworzyć.

Moim oczom ukazał się pijany Kieran. Lekko chwiał się w rytm muzyki lecącej w tle. Po jego lewej stronie stali wspierający się nawzajem Billy i Danny. Po prawej zaś, stałam ja. Od razu zauważyłam, że też byliśmy nieźle zaprawieni. Zza kadru dało się słyszeć głos Moffa:

- Wheeler!!! Powiedz czego sobie życzysz! To twoja noc!
- Właśnie, Moffin dobrze gada! Dalej Gibsy, jedziesz! – zachęciłam.

Oh, i tak btw., nazwałam Moffa „Moffin”.
Fajne.
Jak muffinek.

- A więęęęc… - zaczął przeciągle Kieran – Życzę sobieee… Saamych zwycięstw Arsenalu! – to życzenie wywołało nasz aplauz – Trofeeeeów! – znowu aplauz –  Tytułów! – znów brawa – Chciałbym też, żeby nigdy więcej, NIGDY, nikt nie sprał mi dupy jak dwa tygodnie temu w Manchesterze.

Tu wszyscy wybuchnęliśmy gromkim śmiechem. Gibsy uciszył nas jednak gestem dłoni i kontynuował.

- Chcę też hektolitrów piiiwa! I łatwych panieneeek! – tu chłopcy zaczęli klaskać, a ja popatrzyłam krzywo na Kierana. To spowodowało, że skłonił czoło i dodał – Oczywiście do czasu, kiedy Ax w końcu przyzna, że mnie kocha i nie może beze mnie żyć!
- Niedoczekanie. – rzuciłam w niego garścią chipsów.
- Życzę sobie jeeeszcze, no booo nie skończyłem, tooo sobie żyyyczę… a żyyyczę sobie jeszcze, bym zawsze, ale to ZAWSZE miał przy sobie moooich przyjaciół! Taaaak jest! O was mówię, moi mili. O waaas, którzy dziś spili mnie tak, że jutro będę miał kaca jak stąd do Walii. Mówię o tobie – wskazał na Danny’ego – o tobie – na Billa – o tobie, Moff – spojrzał w kierunku kamery, a później odwrócił się do mnie– no i mojej najwspanialszej  Aideen, z którą jeszcze nie tak dawno wspólne bawiliśmy się w doktora!
- Nie przypominaj mi, głupku! – skrzywiłam się ostentacyjnie, pomimo głośnych śmiechów kumpli.
- Kocham was bardzo – kontynuował swój monolog Gibsy – Bardzo, bardzo! Chodźcie tu, mordy wy moje – machnął na Danny’ego i Billa, żeby się zbliżyli – i ty mordeczko – przyciągnął mnie do siebie ramieniem – Ty też chodź, rudy brzydalu –kamera, trzymana przed Moffa, zbliżyła się do Gibsy’ego a następnie pokazała podłogę i tak skończył sie filmik.

Zdałam sobie sprawę, że mam łzy w oczach. Ze śmiechu. Jesteśmy grupą absolutnych wariatów. Dawno się tak nie uśmiałam. Pomyślałam wtedy, że chciałabym jak najwięcej czasu spędzać z moimi kumplami. Żeby znów odwalać takie akcje.
Chcę być tego częścią!

***

Po obiedzie przyjechał do mnie Matt. Siedzieliśmy w moim pokoju na parapecie i przez chwilę rozmawialiśmy o tym, co u niego na uczelni (zupełnie nie zrozumiałam o czym do mnie mówił).

- To co będziemy dziś robić? – zapytał w końcu, uśmiechając się szeroko.

Pomyślałam wtedy, że z moimi kumplami nigdy nie mamy takich problemów. Pytanie „co będziemy robić?” zwyczajnie nie występuje w naszym słowniku. My po prostu robimy różne rzeczy. I już.

- Aideen, kochanie, słyszysz?
- Przepraszam zamyśliłam się.
- Widzę właśnie, słoneczko. – cmoknął mnie w policzek – To jak? Jakie pomysły?
- Dzisiaj przy porannej toalecie tak sobie pomyślałam… zawieziesz mnie do fryzjera?
- Do fryzjera? – zdziwił się – Kochanie, przecież wyglądasz dobrze.
- Dziękuję ci Mattie, jesteś słodki, ale chcę sobie zrobić grzywkę.
- Grzywkę? Ja lubię twoje włosy.

WŁAŚNIE „MOJE”!!! WIĘC JEŚLI CHCĘ ZROBIĆ SOBIE GRZYWKĘ, TO JĄ ZROBIĘ!!!
UGH!
JAK ON MNIE DZIŚ IRYTUJE!

- Doceniam to, ale zrozum mnie, Matt. Mam dziurę w głowie, która jeszcze nie do końca się zagoiła i chcę ją zakryć, bo nie czuję się z nią komfortowo. – starałam się tłumaczyć spokojnie.
- Aideen, to tylko przez ranę? Przecież wszyscy twoi bliscy wiedzą, że miałaś wypadek i…
- Do jasnej cholery – przerwałam mu – możesz przestać?!
- Ale myszko…
- I przestań do mnie mówić takim językiem!!! Jakbyś nie potrafił zbudować ani jedniutkiego porządnego zdanka. – przedrzeźniałam go.

Do tej pory miałam Matta za idealnego. Teraz zaczęło mi to przeszkadzać. Zaczęłam dostrzegać, że jest zbyt idealny…

- Więc? Zawieziesz mnie tam, czy mam poprosić Kierana?!
- Och… ja… - zmieszał się – oczywiście, że cię zawiozę. Nie ma problemu. Musisz od razu mieszać w to tego … tego… twojego kumpla?!

Co jest ze mną nie tak? Chłopak się stara, a ja co? Dlaczego go tak zaatakowałam?!

- Przepraszam cię, Matt. Jestem dziś jakaś drażliwa. Zawieziesz mnie? Do Cece Salon, tam gdzie zawsze.
Mój chłopak uśmiechnął się szeroko.
- Co się śmiejesz? – zmarszczyłam brwi.
- Nie pamiętasz wielu istotnych rzeczy, a… pamiętasz, gdzie chodzisz do fryzjera. – zaśmiał się.
- Matt, są rzeczy ważne i ważniejsze! – również się zaśmiałam. – Każda dziewczyna musi mieć zaufanego fryzjera!

Kilkanaście minut później znaleźliśmy się na właściwej ulicy. Przekraczając  próg, rozejrzałam się po liliowym pomieszczeniu i poczułam specyficzny, choć przyjemny, zapach salonu fryzjerskiego. Na jednym z foteli siedziała kobieta, którą obsługiwała brązowowłosa fryzjerka.  Kiedy weszłam, odwróciła się w moją stronę. Od razu rozpoznałam w niej dziewczynę, o której tak dużo myślałam - dziewczynę ze zdjęć Kierana – Marthę.

- Aideen! Jak miło cię widzieć! – zawołała wesoło – jestem Martha, siostra Kier…
- Pamiętam kim jesteś. – uśmiechnęłam się – I też miło cię widzieć.
- Ty też witaj Matt. Usiądźcie sobie na kanapie – wskazała mebel przy drzwiach – zaraz kończę. 

Przysiedliśmy na sofie. Matt pochylił się do mnie i szepnął mi do ucha:

-Martha jest bardzo miła. Aż nie chce się wierzyć, że w jakikolwiek sposób jest spokrewniona z Wheelerem.

Na ten tekst wywróciłam ostentacyjnie oczami. Gdybyś był dla niego miły, Kieran też byłby taki dla ciebie, Matt. Ugh. 

Po chwili Marthie pożegnała się z klientką i skierowała się do nas:

- Chodź tu, rozbijako! – rozłożyła ramiona, w których po chwili się znalazłam -  Kiedy Kieran mi opowiadał w jakim jesteś stanie to byłam przerażona, ale teraz widzę, że się nieźle trzymasz, kochana! – odsunęła się ode mnie i wskazała na fotel – Proszę, zapraszam.

Kiedy zajęłam miejsce przed wielkim lustrem, zobaczyłam jak brązowowłosa chwilę mi się przygląda, poczym mówi:

- Coś czuję, że jesteś tu z powodu tej rany, co? Będziemy ciąć grzyweczkę?
- I to się nazywa dobra fryzjerka! – zaśmiałam się.

Martha zabrała się do pracy nad moim wyglądem. W kilkanaście minut później moje czoło osłaniała ładna grzywka. Trzeba było ją jeszcze tylko ułożyć i wysuszyć. Kiedy fryzjerka stała już z suszarką w ręce dostała sms-a. Przez chwilę wpatrywała się w ekran swojego telefonu marszcząc brwi. W końcu podała mi suszarkę, a ja sama zajęłam się wysuszeniem grzywki. W tym czasie ona poprosiła Matta o małe zakupy. Szybko napisała mu na karteczce listę. Mój chłopak zgodził się od razu i gdy tylko kartka wylądowała w jego dłoni odjechał spod salonu.

- Ojej – spojrzałam zmartwiona na Marthie –  to tak długo będziesz tu siedzieć, że aż nie masz czasu na zakupy?
- Nie… tak naprawdę to zdążyłabym zrobić zakupy sama, ale nie chcę, żeby oni się spotkali.
- Oni? – zapytałam.

W tym momencie otworzyły się drzwi do salonu i usłyszałam cienki, dziecięcy głosik:

- Mamo, już wróciliśmyyyy! – tupot małych stóp – Ojej! Aideen! Jak ja cię dawno nie widziałam! – koło moich kolan stała uśmiechająca się mała blondyneczka.
- Cześć Frankie.

Puściłam oczko do dziewczynki i wstałam z fotela. Razem z nią do salonu wszedł Kieran, stojący naprzeciw mnie. Teraz zrozumiałam, dlaczego siostra mojego przyjaciela wysłała Matta do sklepu. I kto kogo nie miał on spotkać.  Przez moment dostrzegłam minimalne zmieszanie w oczach Kierana, ale po chwili wszystko wróciło do normy. Zauważyłam, że naszym ulubionym sposobem na rozwiązywanie dziwnych sytuacji, jest udawanie, że one się nie wydarzyły.
Na mój widok Gibsy podniósł dłoń i powiedział:

- Czekaj, nic nie mów, sam zgadnę. – zmrużył oczy i przekrzywił głowę w prawo – Eee… myślę… eee… przycięłaś włosy! – zakończył pewnie.
- Zrobiłam jej grzywkę, głuptasie. – sprostowała ze śmiechem fryzjerka.
- No przecież mówię! – Martha  w odpowiedzi pokręciła głową – No jak nie? Nie określiłem, które włosy były przycinane! – bronił się dzielnie Kieran. – Jest spoko! – dodał patrząc na mnie.

 „Jest spoko”.

No tak, z ust kumpla to chyba całkiem niezły komplement, no nie?

- Dzięki. – uśmiechnęłam się.
- Aideen, pójdziesz ze mną i wujkiem do zoo? – złapała mnie za rękaw Frankie – Chciałam iść dziś, ale wujek idzie do pracy, więc idziemy w piątek. Idziesz też? Chodź! Dawno z nami nigdzie nie byłaś!
- Zoo? Jasne! Chętnie!
- Super! – mała, aż się rozpromieniła. – Bo mi wujek obiecał. Ale dziś nie może.  Idzie do pracy.
- Apropos pracy – wtrącił Kieran – przepraszam, ale muszę spadać zarabiać pieniądz. Wiecie, ekhem – kaszlnął i zaczął udawać przymierzającą coś kobietę – „Może mi pan powiedzieć jak wyglądam?” – powiedział cienkim głosem i szybko zajął miejsce naprzeciwko postaci, którą przed chwilą udawał i uśmiechnął się szeroko – Oh, proszę pani, wygląda pani znakomicie. Muszę przyznać, że kolor koszulki idealnie pasuje do pani tęczówek i , ekhem – skłonił się – przepraszam za zuchwałość, ale krój wspaniale podkreśla pani krągłości.

Po tym przedstawieniu wszystkie wybuchłyśmy niepohamowanym rechotem.

- Braciszku, ty poważnie tak gadasz w tej pracy? – zapytała Martha między napadami śmiechu.
- Cóż – zrobił dumną minę – premia za efektywność z nikąd się nie bierze.

To spowodowało kolejny wybuch śmiechu.

- Jesteś stworzony do tej pracy. – podsumowałam. 

W tym momencie do salonu weszła starsza, około 70-letnia kobieta.

- Oh, dzień dobry, pani Eveline! – niemal równocześnie przywitali ją Martha i Kieran.
- Dzień dobry, moi drodzy. – kobieta uśmiechnęła się życzliwie. – Och, Kieran, chłopcze, dawno cię tu nie widziałam! – zajęła miejsce na fotelu – To co zwykle, poproszę.
- Ja też pani tu dawno nie widziałem, ale się wcale nie dziwię, bo i po co miała tu pani przychodzić skoro wygląda pani świetnie! – odpowiedział jej Kieran i puścił mi oczko, na co zareagowałam uśmiechem.
- Chłopcze, przestań mi tak słodzić. – zachichotała starsza pani.
-W żadnym wypadku nie słodzę! – oburzył się Gibsy – Prawdę mówię.
- Ach, ty! – pani Eveline pokręciła głową ze śmiechem – Gdybym tylko była to 50 lat młodsza…
- Gdyby pani była młodsza, to by pani nawet nie zwróciła na mnie uwagi wśród tłumu adoratorów. – podsumował Kieran, na co kobieta znowu zaniosła się chichotem – A teraz panie wybaczą – skłonił się – obowiązki wzywają! Do widzenia pani Eveline, miło było panią zobaczyć. Pa, Marthie, widzimy się później. –odwrócił się do siedzącej na sofie Frankie – High five, młoda! – na końcu podszedł do mnie i pocałował mnie w czubek głowy –  Się jeszcze zgadamy. – i wyszedł z salonu.
- No wariat z tego mojego brata – pokręciła głową brązowowłosa.
- Jaki wariat? Po prostu wie jak zaimponować kobiecie.
- Tylko robi z siebie klowna. – westchnęła fryzjerka – A po co miałby pani imponować? Przecież pani i tak go lubi.
- To nie mi chciał zaimponować. – skwitowała pani Eveline.
- To niby komu? – mruknęła Martha, pomiędzy machnięciami grzebienia.

W tym momencie starsza pani zerknęła w moją stronę i puściła mi oczko .

_________________________________________________________________
OD AUTORKI: FANFARY! BĘBNY! KASTANIETY! Oto oficjalnie dedykuję ten odcinek mojej kochanej, obchodzącej dziś urodziny, Ewelinie! <3 <3 W ramach dedykacji nazwałam starszą panią Twoim imieniem, mimo że początkowo nazywała się inczej. Ale masz, ciesz się, to trochę tak, jakby mój Kieran z Tobą flirtował, no nie? :P 

Enjoy, moje miłe, jak zwykle czekam na Wasze wszelkie uwagi i komentarze ;) 

9 komentarzy:

  1. Dobra jestem i mogę pisać ^^
    Sen o imprezie i ten policzek dla Kierana... Ołć chyba nie zrobił na nim wrażenia... Może przywykł, hm?
    Co by tu dalej. Widać, że chłopak mocno wszedł jej w głowę. Axe myśli o nim w każdym kontekście swojego dnia. No i ten filmik z urodzin ^^ Myślałam, że może na tym filmiku będzie jeszcze coś bardziej osobistego, no ale przeciez życzenia żeby ona się w końcu przyznała do tego, że kocha też są w pewnym sensie czymś takim :)

    A później wizyta u fryzjerki.. Która jest siostra Kierana. Nieźle to wymyśliłaś. Ajjjj! Idą do zoo. Zazwyczaj w filmach jak facet i kobieta ida do zoo z dzieckiem to... no zawsze jest tam przynajmniej pocałunek. Jestem ciekawa co na to Matt :d

    P.S. Ewelina Ty szczęściaro flirotwałaś z Kieranem xd hsah.....

    OdpowiedzUsuń
  2. Co tu dużo pisać, Kieran i Aideen są stworzeni dla siebie :) wyobrażam sobie, jak może wkurzyć taki chłopak jak Matt, za bardzo się rozczula :P odcinek bardzo fajny! Czekam na następny! :) i wracaj do zdrowia Emi :)
    Lexi

    OdpowiedzUsuń
  3. UHH, Matt jest tak słodki, że nie mogę patrzeć na słodycze *__* Kieran jest chociaż prawdziwy! Intrygują mnie te jego zachowania, ale cóz, taki ma urok.
    WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEEEGO DLA EWELINY!
    yourkindoflove.blogspot.com
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ehh skomplikowany ten Kieran :D Matt zdecydowanie nie pasuje do szalonej Ax. Dla niej stworzony jest Kieran!
    Fajniutki odcinek, czekam na kolejny ;)
    LMP

    OdpowiedzUsuń
  5. najlepsze to nagranie z urodzin! :D wariaci i wgl to Kieran to taki diablik jest!!! :D
    Słodziak.

    OdpowiedzUsuń
  6. Matt jest takim typem, którego nie znoszę, mój chłopak tak robi czasem, tzn. nie aż tak słodko, ale jest tak zgodny, że mnie to wkurwia :DD

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy tylko dla mnie chamskie zachowanie Kierana w śnie było w gruncie rzeczy sexy? :D No jakoś tak na mnie podziałało :D No i Aideen ciągle go rozkmina, nie może go wyrzucić ze swojej głowy ;) I do tego on jest taki zabawny, kurcze, to jest fajne jak facet potrafi rozbawić dzieczynę ;)
    Zazdroszcze Ax takiego przyjaciela! (albo kogoś więcej... :P)
    A co do Matta – ja uważam, że on po prostu o nią bardzo dba i bardzo mu zależy, a Ax przesadza tak go cisnąc.

    Czekam na następny ;)

    D.

    OdpowiedzUsuń
  8. OTO MÓJ SPÓŹNIONY MONOLOG, gdyż 9 kwietnia z wiadomych względów byłam divą.
    KIERAN aww on kompletnie ma w dupie wszystkie laski :') dobra, potraktował tę brunetkę niewiarygodnie chamsko, ale ja się tam jaram, to dobry znak :D chociaż w sumie to, że się puszcza to już mniej :3 zasłużył skurczybyk na tego liścia.

    podoba mi się ten motyw urodzin :D łatwo się domyślić dlaczego.
    EVELINE, SERIO, EM, SERIO??? POPŁAKAŁAM SIĘ!!! totalnie zrobiłaś ze mnie starucha w moje urodziny.
    nie mogę się przestać szczerzyć do monitora :')
    awwwwwwwwwwwww no dziękuję, no :')
    serio się wzruszyłam :D
    ILYSM!!
    I przepraszam jeszcze raz, że tak późno, ale przeczytałam wcześniej, a dzisiaj czytałam drugi raz, bo wstyd przyznać, ale trochę już zapomniałam ;OO

    OdpowiedzUsuń
  9. Love by Suicide: Prolog http://love-by-suicide.blogspot.com/2013/04/prolog.html?spref=tw

    OdpowiedzUsuń