poniedziałek, 6 maja 2013

20. ... I'm gonna pick up the pieces ...



Koło osiemnastej – drugie podejście. 

Myślałam, że może w ciągu dnia zapomnę o tym co mi się śniło i będzie mi łatwiej z nim rozmawiać.

Nie zapomniałam.

Dlatego przed wyjściem strzeliłam sobie małe co nieco na odwagę.

Znowu stanęłam pod drzwiami ogrodowymi i zastukałam. Moment później zobaczyłam przez nie Kierana, który kiedy mnie zobaczył, cofnął się do pokoju. Po chwili wyłonił się z niego znowu. Tym razem w swetrze. Otworzył drzwi dumny jak paw:

- Hej! Ubrałem się dla ciebie, widzisz? 
- Doceniam. – to jedyna na co było mnie stać.
- Wejdź proszę.

Mijając futrynę, otarłam się o Kierana przytrzymującego drzwi. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. CHOLERA. Nie teraz! Nie czas na to! Skup się! Czeka cię poważna rozmowa!

- Chodź do salonu. – usłyszałam za sobą. Kiedy znalazłam się w pomieszczeniu i zajęłam miejsce na kanapie, zapytał – Chcesz coś do picia?
- Nie dziękuję. – kogo ja oszukuję? Wskazałam miejsce na sofie -  Chcę pogadać. - Tylko błagam, zanim usiądzie, niech najpierw zaproponuje alkohol!
- To może piwko?
- Koniecznie. - uffff. Brawo Kieran.
- Heh. Widzisz jak ja wiem czego ci potrzeba…

Czy muszę dodawać, że w tym momencie zakrztusiłam się własną śliną?

 Po chwili Gibsy wrócił z dwoma butelkami. Zajął miejsce obok mnie, a następnie otworzył piwa  szybkim ruchem i podał mi jedno z nich. Pociągnęłam spory łyk. I już chciałam zacząć pytanie, ale ugrzęzło mi w gardle. DLACZEGO JA SIĘ NAGLE ZACZĘŁAM TAK KRĘPOWAĆ?! Moje próby odezwania się zostały jednak zauważone i Kieran przyglądał mi się teraz z zainteresowaniem. Wiedziałam, że nie mogę zawieść, dlatego zaczęłam jeszcze raz:

-Ummm… eee… - zacięłam się – To jest trudniejsze niż myślałam.
- W ostatnim czasie stałaś się mistrzynią trudnych pytań. – zachichotał.
- No tak. – zaśmiałam się – Więc… eee… Kieran, dlac… to znaczy, czy… ugh… czy…

Kiedy zaczęłam się jąkać, Gibsy próbował mnie zachęcić do mówienia. Ale zrobił jakąś taką minę, jakiś taki uśmieszek wpłynął na jego twarz, że skojarzył mi się ze snem i klops. Na samą myśl spaliłam buraka.

- Ax, ty się rumienisz?
- Oczywiście, że się nie rumienię!!! – DLACZEGO ON MUSI ZAWSZE WSZYSTKO ZAUWAŻYĆ?!
- Nie no, mi się wydaje, że jednak tak. Zawstydzam cię? Coś się stało? No ewidentnie się rumienisz!
- NIE RUMIENIĘ SIĘ! – zareagowałam gwałtownie – Oczywiście, że się NIE rumienię! Zaczerwieniłam się, bo mi tu jakieś głupoty insynuujesz, że mnie zawstydzasz. Kieran, co ty w ogóle bredzisz? – najlepszą obroną jest atak, no nie?
- Przepraszam! – odparł z fochem – Po prostu wydawało mi się, że jak na mnie patrzyłaś to się zarumieniłaś i zrobiłaś taką dziwną minkę…
- Najpierw zrobiłam dziwną minę, a wtedy do mnie dotarło jaką mam minę i się trochę zażenowałam, a ty zapytałeś czy się zawstydzam to już w ogóle się zburaczyłam z tych nerwów!

Wow. Dzięki alkoholowi to się nawet jakoś logicznie z tego wybroniłam. Chyba.

- No już dobrze, dobrze. A k…

W tym momencie na chwilę się wyłączyłam. Ale Kieran mi zadał jakieś pytanie i jedyne co z niego usłyszałam to coś o zdejmowaniu.

- Co ty chcesz mi zdejmować?! – oburzyłam się.
- Boże, Ax – złapał się za głowę – ja ci nie chcę nic zdejmować, ptaszyno, ja się pytałem kiedy ci gips zdejmują?
- Oh, gips. –zrobiłam z siebie idiotkę. Znowu. –  W tym tygodniu mam kontrolę. Nie wiem czy już mi go zdejmą czy nie.
- Jakaś dziwna dziś jesteś. – skwitował mój przyjaciel.
- Może przejdźmy do meritum, co? – wzięłam już kolejny duży łyk piwa – Więc… eee…  Dobra. Jadę z tym koksem. – wzięłam głęboki oddech – Najważniejsze pytanie jakie mam to… eee… Kieran dlaczego… dlaczego mi nie powiedziałeś o tym… wszystkim? Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?
- Myślisz, że nie chciałem? Że nie planowałem? – spojrzał na mnie z wyrzutem – Ale pomyśl sama Aideen, jak to miałem zrobić?
- Po prostu… - zaproponowałam cicho.
- Po prostu? „Cześć Aideen, to ja Kieran, twój przyjaciel, hobbistycznie tłukę ludzi po mordzie.”  - zachichotałam mimowolnie – Sama widzisz jak to brzmi.
- Fakt… - zamyśliłam się przez chwilę i wzięłam kolejny łyk – Jak to się właściwie zaczęło? 
- Hmm… Pamiętam, że od początku wiedzieliśmy, że wśród kibiców jest grupa ludzi, która bierze udział w ustawkach. Nic zaskakującego. Tak jest od zawsze. Kiedy twój ojciec poznał nas z Doylem, Billy akurat został szefem tej ekipy, ale twój tato o tym nie wiedział. Dlatego tak bardzo przeżywał, że nas z nim poznał i później obwiniał się, że to przez niego jesteśmy kim jesteśmy.
- Więc tata wie, że jesteście…? – bałam się użyć słowa „chuligani”.
- Że jesteśmy kibolami? – bez ogródek dokończył Kieran – Tak. Twój tata wie. Twoja matka i siostra podejrzewają, że coś jest z nami nie tak, że zajmujemy się chuliganką, ale nie do końca mają pojęcie o co chodzi i jak to wygląda.
- Czyli Bill już od dawna jest w ekipie. A jak wy, ty i Moff, do niej trafiliście?
- Zwyczajnie. – zaczął swoją opowieść co jakiś czas popijając piwko –  Zazdrościliśmy chłopakom: Billy’emu, Danny’emu, że są duzi, silni, że nikogo się nie boją. Też chcieliśmy tacy być. Jak mieliśmy po 14 lat zaczęliśmy trenować sztuki walki i chodzić na siłkę, a już po półtora roku zaliczyliśmy spory przyrost masy. Gdy miałem niecałe 16 lat zabierali nas na łatwiejsze ustawki. Dobrze walczyliśmy, więc szybko znaleźliśmy się w pierwszym składzie. A im więcej walki wręcz, tym większe umiejętności.
– A możesz mi powiedzieć… eee… - nie wiedziałam właściwie o co chcę zapytać – jak… jak to wygląda?
- Jakoś tak dziwnie się czuję, tłumacząc ci to wszystko. – uśmiechnął się pod nosem – Gdzieś z tyłu głowy mam przekonanie, że przecież ty to wszystko wiesz.
- Nie wiem. – zrobiłam przepraszającą minę – Opowiedz mi jak laikowi.
- Okej, więc… Od razu mówię ci, że to nie jest tak jak się wszystkim wydaje. To nie jest jakieś tam klepanie się po ryjach bez sensu. Mamy swoje zasady. Praktycznie wszyscy trenują jakieś sztuki walki. To jak masowy sparing…  Właściwie można to potraktować jak turniej walk.
- Więc jak wygląda ten… - przerwałam, żeby się napić –  turniej?
- Najpierw trzeba go zorganizować.  Każda ekipa ma organizatora. Bardzo często jest to szef ekipy, ale nie zawsze. Zadaniem organizatora jest jeżdżenie po kraju i organizowanie ustawek lub przyjmowanie organizatorów innych ekip na swoim terenie.
- Taki organizator się nie boi?
- Na pewno trochę stres jest. Ale zasada jest taka, że gdy organizator wjeżdża na obcy teren, jest nietykalny. Ekipa, która go przyjmuje, ma obowiązek o niego dbać, jak o własnego człowieka. Organizator przyjmujących odpowiada za niego własną dupą. Czy…  to co mówię jest jasne? – dopytał.
- Tak, tak. – pokiwałam głową, choć mój wzrok wraz z ilością wypitego piwa mętniał. – Czyli… to czy ustawka przebiega zgodnie z planem, leży na barkach organizatora?
- Dokładnie tak. Organizatorzy przejmują całą odpowiedzialność za bezpieczeństwo, za ustronność miejsca… Praktycznie za wszystko.
- Duża odpowiedzialność. – westchnęłam, bawiąc się butelką.
- Taka ich rola. Ale to właściwi ludzie na właściwym miejscu… Więc, wracając... organizatorzy umawiają miejsce. Z reguły jest ono ustronne . Najczęściej to zagajniki, polany w lesie, itp. Miejsce musi być takie, żeby nikomu to nie przeszkadzało, żebyśmy byli mało zauważalni, a co za tym idzie, żeby nikt nie wezwał policji.
- A bójki niedaleko stadionów? – przerwałam mu – Bo wiesz, ja pamiętam rozprawę Danny’ego…
- Nigdy nie atakujemy pod stadionem. – skomentował stanowczo Kieran – Nie chcemy ani przestraszyć, ani skrzywdzić innych kibiców, nie chcemy robić zamieszania no i nie chcemy dać się złapać przez policję. Takie sytuacje to wyjątki i odpowiadamy agresją tylko, gdy ktoś nas zaatakuje. Tylko w obronie.
- Okej.
- Wracamy do ustawki. – ciągnął Kieran – Kiedy jest już ustalone miejsce, umawia się liczbę ludzi. To nie jest tak, że lecimy na siebie hordą i każdy bije na lewo i prawo. Nie jesteśmy zwierzętami. Jak mówiłem, praktycznie wszyscy trenują, dlatego kiedy sie spotykamy i już ruszamy na siebie, każdy w biegu dobiera sobie partnera do bójki. Ale partnera w miarę równego sobie - wzrostem, wagą i o ile masz na ten temat wiedzę - umiejętnościami.  Walczymy zawsze jeden na jednego. ZAWSZE. Jeżeli ich jest dwudziestu, a nas dwudziestu pięciu, pięciu zostaje w autach i się nie pojawia.  Podczas walki, gdy sprowadzisz kogoś do parteru i ktoś mówi „stop” trzy razy, oznacza to koniec. Po trzech „stopach” nie ruszasz kolesia, a on nie rusza ciebie. To koniec ustawki i dla niego, i dla ciebie.  Nie atakujesz już nikogo innego. I to bez względu na to czy walczyliście 30 sekund, czy 3 minuty, czy się wyżyłeś, czy nie. KONIEC.
- A coooo jeśli ktoś nie zareaguje na 3 „stopy”?
- Oczywiście, to się zdarza. Od tego na polu walki są organizatorzy. Obserwują ją przez cały czas i jeżeli zdarza się taka sytuacja, bardzo rzadko, ale się zdarza, to organizatorzy mają prawo, a właściwie obowiązek, zneutralizować atakującego.
- Też się go leje?!
- Nieee. To znaczy nie wręcz. – pokręcił głową Gibsy –Organizatorzy mogą zabrać ze sobą na pole walki kij baseballowy i nimi pilnują porządku.
- SŁUCHAM?! – niemal krzyknęłam i lekko oblałam się piwem.
- Aideen, zrozum, ten kto nie reaguje na „stop” jest już w amoku i trzeba radykalnych posunięć, żeby go uspokoić. Nie chcemy przecież, żeby ktoś doznał krzywdy. Ale spokojnie, organizatorzy są przeszkoleni, by uderzyć tak, żeby uspokoić, ale nie uszkodzić.
- Tyyy… - powiedziałam przeciągle – a ciebie ktoś kiedyś uspokajał kijem? – spojrzałam na niego.
- Może raz. Kiedyś, dawno temu… - popił piwo i niemal krzyknął – Właśnie! Apropos’ kijów oprócz organizatorów, resztę obowiązuje zakaz posiadania sprzętu.
- Czego? – nie rozumiałam.
- Noże, kastety, kije i inne takie. Nie jesteśmy tam, żeby się pozabijać. Dopuszczalne są rękawice do MMA i ochraniacz na zęby. Nic innego.
-Och. – próbowałam poukładać sobie w głowie wszystkie informacje –  To wszystko wydaje się bardzoooo… bardzoooo takie… zoooorganizowane.
- Owszem. Co więcej, bardzo pilnujemy zasad. Jak mówiłem, nie jesteśmy dzikusami.
- Kieran, ale weź ty mi powiedz – mój styl mówienia zmieniał się w coraz bardziej pijacki – … Właściwie… Właściwie po co?
- Ustawka… ustawka to jak wentyl bezpieczeństwa. Bójka powoduje, że w tygodniu jesteś spokojniejszy. Nie bijesz swojej kobiety, nie bijesz dzieci, nie wdajesz się w bójki po pijaku. Cokolwiek by się nie stało w tygodniu, nic cię nie ruszy. Mogą ci okraść mieszkanie, porysować auto, szef może cię zbluzgać.  Ale nic sobie z tego nie robisz, bo wiesz, że weekend to sobie odbijesz na ustawce. Na kimś, kto ma z tobą szanse, kto jest na równym poziomie. Kto może się obronić, albo nawet i tobie spuścić manto.
- Ugh. Muszę to sobie wszyyyystko poukładać… - mruknęłam.
- Wiem. Zdziwiłbym się, gdybyś to wszystko zrozumiała od razu.
- To piiiweczko mi tego nie ułatwia… - dodałam przeciągle, odstawiając pustą butelkę.
- Ax? Ty się spiłaś? Jednym piwem? – zaczął oglądać butelkę – Ile ono ma do cholery procent?
- A ktooo ci powiedział, że jednyyym piiiwem ?
- A co ty jeszcze piłaś? – spojrzał na mnie lekko zmartwiony.
- Booo… booo… ja się trochę wstydziłam przyyyjść – spuściłam wzrok – i wzięłam trooochę, ale tylko troooszkę, odwagi w płynie.
- Ile wypiłaś? – Kieran patrzał na mnie badawczo, a ja podniosłam palec wskazujący – Jedną? – podniosłam palec środkowy – Dwie? – podniosłam palec serdeczny – Trzy? – skinęłam głową – Chlapnęłaś sobie trzy setki zanim tu przyszłaś?
- Yhyyyym. – mruknęłam z błogim uśmiechem – Ale już muszę iść.
- Aideen, ty w tym stanie stąd nie wyjdziesz. – powiedział stanowczo.
- Narka!

 Wstałam, ale po wykonaniu kilku kroków zachwiałam się i potknęłam o własny gips. Kieran wykazał się, oczywiście, wspaniałym refleksem, łapiąc mnie w odpowiednim momencie. Moja twarz oparła się gwałtownie o jego ramię.

- No i gdzie ty się wybierasz?

Odsunął mnie na odległość ramion i spojrzał w oczy.  Ale moją uwagę przyciągnęła jego ręka. Złapałam za bices i powiedziałam:

- Aleee ty masz mięęęęsieeń!
- Aide..
- Ale jaki duuuuży! – przerwałam mu , ciągle ugniatając jego ramię.
- Fajnie, że ci się podoba. – zachichotał – Ale możesz na mnie na chwilę spojrzeć?
- Jasne. – odpowiedziałam i spojrzałam na jego twarz – A jakie ty masz oczyyyska!  - ogłosiłam moje kolejne odkrycie.
- Jarałaś coś do tego?
- Nie. – pokręciłam gwałtownie głową. – Ale jakiś czas temu brałam leki przeciwbólowe na nogę. Działanie mogło się skumulować. – zachichotałam.
- O boże. – westchnął Kieran – Usiądźmy. Koniecznie usiądźmy. – zmusił mnie, żebym usiadła na sofie. 

Kiedy na nią opadłam, moja dłoń oparła się na jego udzie. Nie umknęło to oczywiście mojej uwadze.

- Oooo i uuudo też masz duże! – zachichotałam.
- Ja mam wszystko duże. – skomentował z dumną miną.

I to była ostatnia rzecz, jaką zarejestrował mój mózg, zanim zerwał mi się film.
_________________________________________________________________
OD AUTORKI: Coraz więcej się wyjaśnia, coraz lepiej to wygląda... :)
Piszcie co sądzicie.

Enjoy ;)

9 komentarzy:

  1. sądzę, że miała z nim już porozmawiać do cholery jasnej! wszystko ma duże :DDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Co sądzimy?
    Niby rozdział nie jest krótki, ale czyta się go na prawdę lekko i płynnie. Bardzo przyjemne. Niby tutaj historia o kibolach, ale z drugiej strony... Pijana Axe i Kieran, który ma wszystko duże. ^^ Jebłam! Ciekawe czy Axe będzie chciała to sprawdzić. Ale pewnie się nie dowiemy, bo urwał się film :((
    Ten chłopak ją kręci na maksa!
    (Ahh no tak przeciez real Kieran tez ma duze mieśnie i w sumie nie tylko, dysponuje takim gifem, że....^^)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że teraz musisz się podzielić tym gifem? :D

      Usuń
    2. muszę go znaleźć :D

      Usuń
    3. http://24.media.tumblr.com/tumblr_mav3x28qoQ1qjyzp0o5_250.gif
      nie ten wiec szukam dalej

      Usuń
  3. Ax ma słabą głowę :P Ja walę, nie chciałabym aby mój facet bił się na takich ustawkach, to już bym wolała żeby chodził na treningi i sobie trenował jakiś sport, a nie lał innych i do tego sam obrywał, za brutalne :P odcinek świetny jak zawsze!
    Lexi

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziemny krąg jak nic! :D kompletnie nie moja działka ta ustawka :D haha ale śmieszny odcineczek, szkoda, że ręka Ax w ost. scenie nie spoczęła troszkę wyżej xD (Nie ja tego nie powiedziałam xD)

    Słodziak

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG Sama wymyśliłaś tę całą strukturę ustawek czy skąś ją wzięłaś? :P

    Odcinek miły dla oka, szybko zleciał, mam nadzieję, że już niedługo następny! ;D


    D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że tak powiem, jestem (prawie :P) socjologiem sportu, więc co nieco na ten temat wiem. :)

      Usuń