czwartek, 30 maja 2013

25. ... Where is my mind? ...


Where is my mind

Dreamin'

Sobota, 13 października 2012

Typowy  wieczór. Mieszkanie na czwartym piętrze w szarym bloku. Ciasny pokój, w którym baluje dziesięć osób. Jedni siedzą na kanapie, inni na stole czy nawet na szafkach, po prostu tam, gdzie znalazło się trochę miejsca, by posadzić tyłek. Głośna muzyka. Wszędzie walają się puszki, opakowania po chipsach i tym podobne, ale nikomu to nie przeszkadza. Pochłaniają jakieś resztki kanapek i Laysów, popijając je piwem. Kilka osób pali trawkę.

Norma.

Pośród tych dziesięciu osób jestem ja. Siedzę z podkurczonymi nogami na blacie biurka, w kącie. Nie udzielam się dużo, w ciszy sączę swoje piwo i zaciągam się jointem. Tępo się przyglądam tym znajomkom Matta. Pieprzone wykształciuchy, które myślą, że zjadły wszystkie rozumy. Nawet nie chce mi się z nimi gadać. Z resztą mam ważniejsze rzeczy na głowie. Na przykład to, jak niemiłosiernie wkurwił mnie dziś Matt, gdy jechaliśmy na imprezę.  Gdyby nie powiedział mi tego dopiero w aucie, to pewnie nawet by mnie tu nie było. Jego słowa wciąż dźwięczały mi w głowie:

„Już nigdy więcej ci nie pomogę, słyszysz?! NIGDY! Już nigdy nie będę ci zdawał relacji z tego, co zobaczyłem w aktach! Nie będę pomagał tobie i tym przestępcom! Bo tym właśnie jesteście, Ax! Jesteście przestępcami! I już dawno wszyscy powinniście siedzieć w więzieniu!!”

Zajebiście mnie to zirytowało.
Zastanawiam się czy on tak na serio.
Bo jeśli na serio to chyba nie jest tak głupi i wie, że to oznacza koniec z nami. A nawet w jakimś sensie go pokochałam. Ale powinien się domyślić, że bez mrugnięcia okiem zostawię go dla Kierana.

- Hej, Aideen, co tak przymulasz? – pyta mnie jeden z tych studencików, przyozdabiając twarz głupim uśmieszkiem.
- Posłuchaj, frajerze. Nie jesteśmy w takiej relacji, żebyś mówił do mnie per „Aideen”. – krzywię się ostentacyjnie –  I patrząc na ten twój zjebany ryj, oświadczam uroczyście, że nigdy nie będziemy. Więc bądź łaskaw, tak do mnie nie mówić, szmaciarzu, bo mnie wkurwisz.  Powtarzałam ci już milion razy, że nie masz się tak dla mnie zwracać, ale widocznie taka mała prośba, to za dużo na ten twój w chuj wykształcony móżdżek, więc mimo że jeszcze nie jesteś prawnikiem, to ja już zajebiście współczuję twoim przyszłym klientom.

Kiedy kończę zdanie część osób wybucha śmiechem, a niektórzy nawet biją brawo z aprobatą. Posyłam im wszystkim zwycięski uśmiech. Niech wiedzą kto tu rządzi. I tak w dupie mam ich aprobatę.

W tym momencie do pokoju wchodzi Matt. Idzie prosto do mnie. Znowu ma jakiś problem?
Staje obok biurka, łapie mnie za brodę, tak bym na niego spojrzała.  Gdyby nie to, że jestem na niego mega wkurzona, mogłoby to wyglądać nawet całkiem romantycznie. Żeby pokazać mu, że dalej jestem zła, uśmiecham się sztucznie.

- Co jest nie tak? – pyta mnie.

Serio, nie wiesz Mattie?  Nie udawaj półgłówka. 

Nie chce mi się nawet odpowiadać na to głupie pytanie, więc  wzruszam jedynie ramionami.
Matt, nie wiem czy gra przed tą swoją wesołą gromadką, czy serio nie kuma, ale zarzuca na mnie swoje łapsko, przytula i pyta:

- Chcesz już wyjść i jechać do domu?
- Jak będę chciała wyjść, to wyjdę. – odpowiadam hardo.
No chyba coś mu się już zupełnie pojebało w tej jego główce, że po takiej akcji jak dziś, będziemy sobie tutaj gruchać jak gołąbeczki.

Wcisnęłam resztkę jointa do puszki po piwie, odstawiłam ten zestaw na bok i zeskoczyłam z biurka. Już miałam się zbierać do drzwi, gdy nagle Matt złapał mnie za nadgarstek:

- A ty gdzie? 

Oho! Mattie się zdenerwował, że przedstawienie nie wyszło. Po tym co mi dzisiaj powiedział, mam prawo wbić mu gwóźdź do trumny i zrobić z niego głupka.

- Puść mnie, Matt, kretynie. Idę siku.

Cała scena rozbawia pozostałych, którzy wybuchają śmiechem. No i pięknie, masz za swoje. Ruszam do drzwi i słyszę, że Matt wlecze się za mną. Pewnie spalił cegłę po tym tekście o kiblu. Kiedy jesteśmy już w korytarzu,  Matthiew gwałtownie mnie obraca i pyta zdenerwowany:

- Co jest kurwa, musiałaś zrobić ze mnie idiotę przy moich znajomych? Ja się tak nie zachowuję przy tych twoich kibolach.

Ulala, Matt używa wulgaryzmów. Chyba poważnie się zdenerwował.

- Po pierwsze: sam zrobiłeś z siebie idiotę, chcąc być twardzielem. Po drugie: moi przyjaciele to nie kibole.

Chcę się obrócić , ale Matt w dalszym ciągu trzyma mój nadgarstek. Robi groźną minę i wygląda tak, jakby chciał mnie uderzyć.  Ale staram się zupełnie to olać i mówię:

- Matt, ja naprawdę chcę do łazienki, puść mnie.

W końcu puszcza moją rękę.
Gdy wchodzę do pomieszczenia i zamykam za sobą drzwi, nawet  wpada mi do głowy, by faktycznie się załatwić, ale decyduję się najpierw zrobić to, po co tu przyszłam. Z kieszonki krótkich szortów wyciągam sfatygowany telefon i dzwonię do Gibsy’ego. Po chwili słyszę już jego głos:

- Hej, co jest? Wszystko ok.?
- Taaa. – mruczę do słuchawki. W sumie nie jest ok., ale sam głos Kierana zawsze mnie jakoś tak uspokaja.
- Jak znajomkowie twojego fagasa?
- Spoko, ta banda idiotów strasznie nudzi, ale jest dużo alko i trochę zielonego. – Przez chwilę myślę o tym, czy nie powiedzieć mu o gorzkich żalach Matta, ale odpuszczam. Powiem mu później. – Niedługo będziemy chyba wracać. – poprawiam opadające mi na twarz włosy.
- Wracać? Ale autem? Któreś z was jest trzeźwe? Może lepiej jedźcie autobusem i…
- Nie panikuj.
- Ale…
- Kieran – przerywam mu – niepierwszy raz wracamy z imprezy. Poradzimy sobie. – niepierwszy raz wykręcam się tym tekstem, no ale przecież co się niby może stać?
- Mogę przyjechać. – Złoty z niego chłopak. Zawsze się tak martwi o mój tyłek.
- Matt wpadnie w furię, jak zwykle. Nie mam ochoty oglądać jak napierdalacie się po ryjach. – hahaha, dobry żarcik Aideen. Napierdalać o ryjach? Kieran mógłby zabić Matta jednym dobrym uderzeniem –  Idź spać. Zaraz stąd wychodzę. Napiszę ci eska jak wrócę.
- Tylko nie zapomnij.
- Jasne. Bye.

Rozłączając się, uśmiecham się do siebie. Może jednak nie będę sikać, ale aby zachować pozory pociągam za spłuczkę i myję ręce. Gdy wychodzę z łazienki, okazuje się, że czeka tam Matt.

- Co tak długo? – pyta mnie.

To jakiś żart? Patrzę na niego oburzona.

- Matt, zwariowałeś? Co to kurwa za pytanie?  Przepraszam, że mój pęcherz napełnił się do tego stopnia, że musiałam spędzić w kiblu tyle czasu.
- Gdybyś sikała to nie miałbym pretensji. Pewnie dzwoniłaś  do tego twojego chuligana! – podnosi głos. Cwaniaczek, trochę mnie już zna.
- Oh, daj spokój…
- Nie zaprzeczyłaś! – przerywa mi – MOŻESZ MI WYTŁUMACZYĆ DLACZEGO ZA KAŻDYM PIERDOLONYM RAZEM, KIEDY GDZIEŚ IDZIEMY, MUSISZ MU SIĘ SPOWIADAĆ?
- NIKOMU SIĘ NIE SPOWIADAM. On jest po prostu moim przyjacielem i… Z RESZTĄ, DLACZEGO JA CI SIĘ TŁUMACZĘ, TO MOJA SPRAWA DO KOGO DZOWNIĘ I JEŻELI NAJDZIE MNIE OCHOTA, ŻEBY ZADZWONIĆ DO KTÓREGOŚ Z PRZYJACIÓŁ TO ZROBIĘ TO BEZ TWOJEGO POZWOLENIA.
- TO MOŻE CZAS ZMIENIĆ PRZYJACIÓŁ, BO CI TWOI SĄ NAPRAWDĘ CHUJOWI.
- I KTO TO MÓWI? POPATRZ NA TYCH TWOICH PRZYJEBÓW!
- CISZEJ, bo usłyszą…
- NIECH USŁYSZĄ! NIE WYTRZYMAM TU ANI MINUTY DŁUŻEJ, JADĘ DO DOMU!
- Kochanie, nie, poczekaj, daj spokój. – Matt zmienia ton – Przepraszam, ale ja się tak zawsze denerwuję, kiedy chodzi o tych twoich kumpli.

Dzięki za info. W dupie to mam. Odwracam się na pięcie i wychodzę z mieszkania. W ostatnim momencie udaje mi się wskoczyć do windy, której drzwi zamykają się tuż przed nosem Matta. Sorki, jesteś zbyt wolny. Kiedy jestem już na dole, wybiegam z bloku i bez chwili zastanowienia wskakuję w starego forda. Z piskiem opon wyjeżdżam z parkingu.

 Wyjebane mam w tego Matta. Nie chce nam pomagać to nie. Niech się buja frajer.
 I tak nasz związek to była jakaś fikcja.
 I tak długo z nim wytrzymałam.
To koniec.

Potrzebuję się wygadać, potrzebuję, żeby ktoś mnie wysłuchał, żebym mogła mu posmarkać w rękaw. Albo  jakiegoś oderwania się od sytuacji, jakiejś ucieczki, o, dzikiego seksu na przykład.
Albo obu tych rzeczy na raz. W dowolnej kolejności.

No.
Czyli wszystko sprowadza się do jednego wniosku:

Jadę do Kierana.
Chuj z Mattem.


***


Leżałam na podłodze, a nade mną siedział zmartwiony Kieran. Kiedy tylko otworzyłam oczy, niemal krzyknął:

- Aideen! Aleś mnie przestraszyła! Jak się czujesz?

Usiadłam i uśmiechnęłam się szeroko:

- Zajebiście zajebiście! – spojrzałam w dal i się zaśmiałam.

Kieran zrobił przejętą minę.

- Na pewno, kochanie?
- „Kochanie-sranie” – przedrzeźniłam go i znowu się zaśmiałam – Ja pierdolę, gdybym wiedziała, że tak będzie, to pierwszego dnia w szpitalu zajebałabym sobie w łeb jakąś cegłą!
- O czym ty mówisz? – spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Mówię o tym, że pamiętam wszystko, Gibsy. WSZYS-TKO! W momencie, gdy moja głowa miała spotkanie trzeciego stopnia z podłogą, w moim mózgu zdarzyło się odzyskiwanie systemu. Czujesz to Wheeler?
-Poważnie?
- Teraz to chyba tobie się z lekka mózg zlasował.

Kieran zaśmiał się i przytulił mnie mocno.

- Wow. Wiesz, zagubiona nieogarnięta Ax była słodka, ale muszę przyznać, tęskniłem za tobą, kochanie. – pocałował mnie w czoło.
- Niech cię chuj strzeli, Gibsy, nie kończ każdego zdania na „kochanie”! Gadasz cukierkowo jak sam wiesz kto. – zafalowałam brwiami – Chyba nie chcesz być do niego porównywany?
- Absolutnie nie.  – pokręcił gwałtownie głową.
- Przyznaję, że nieźle sobie z nim poradziłam. W mojej sytuacji… Chociaż nie, zwracam honor, ty o wiele lepiej sobie z nim poradziłeś.
- Eee… najważniejsze, że to już za nami. Teraz jesteśmy my. – uśmiechnął się.
- No tak. – odpowiedziałam mu uśmiechem – Ale nie licz na bajeczny związek jak do tej pory. Miałam okres słabości, ale teraz już wróciłam, więc mam nadzieję, że rozumiesz, że mam osobowość dominującą i że będę tobą pomiatać.
- Już nie mogę się doczekać. –

Zachichotał i pocałował mnie. Ja jednak, po chwili oderwałam się od niego i powiedziałam:

- To zacznijmy  naszą starą-nową drogę życia od pierwszego rozkazu: - zrobiłam poważną minę – absolutny zakaz obczajania, flirtowania lub co gorsza pierdolenia jakiś przypadkowych laseczek. Jasne?
- Jak najbardziej. Uwierz mi Ax, tylko ciebie chcę pierdolić, do końca moich dni.
- To był bardzo słodziutki komplement.

Oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Kiedy już się wyśmialiśmy, Kieran wstał, a następnie pomógł mi zrobić to samo.

- Muszę zadzwonić do Doyle’a. Trzeba was jakoś ustawić, mieliście mały zastój.
- Eee… - Kieran się zamyślił – w sumie to ustaliliśmy, że ty nie wracasz do organizacji, a ja ograniczam udział… Mieliśmy sobie dać drugą szansę…  TY miałaś sobie dać drugą szansę…
- Drugą szansę? A na chuj mi druga szansa?  Jest dobrze tak, jak jest!

Puściłam mu oczko i skupiłam się na słuchaniu sygnału w telefonie. Gdy usłyszałam, markotny głos Doyle’a, przywitałam się:


- Się masz, stary dziadu. Nie zgadniesz co! – chwilę odczekałam, poczym odpowiedziałam mu z szerokim uśmiechem – Ax wraca do gry, Billy boy! Ax is back. 

____________________________________________________________________
OD AUTORKI: 
Moje miłe. To już koniec, to koniec Second Chance.

Bardzo Wam dziękuję za obecność - licznik wejść w momencie, gdy to piszę pokazuje liczbę 6050 (!!!)
Bardzo Wam dziękuję za to, że czytałyście i że komentowałyście. Dziękuję za wszystkie przytyki, sugestie i emocje. 
Generalnie bardzo Wam dziękuję <3 i chyba nie wyrażę jak bardzo się cieszę, że mogłam to dla Was tworzyć ;) 

Ale spokojnie, nie znikam :D Jeśli ktoś byłby zainteresowany dalszym czytaniem moich wypocin ;) to zapraszam tu: http://soohardtochoose.blogspot.com/

Stay tuned.  Już niedługo pojawi się tam małe co nieco ;) 

13 komentarzy:

  1. Aaaa! Koniec? :(((( Nie jak mozesz.... Ja jestem ciekawa dalszych przygod Aideen kibolki a ty konczysz... Nie bawię się tak!

    Nie jestem w stanie aktualnie zebrac wiecej mysli. Przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie,że stara Ax wróciła tylko szkoda,że to ostani rozdział.Będę tęsknić za tym opowiadanie bo było zajebiste,ale z chęcią będę czytać twoje inne opowiadanie.:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiście ,że tamta Ax wróciła :D ,, Ax is back. " (przyznaje,że stara Ax mi bardziej się podoba :D )
    Jak mogłaś mi to zrobic !?? Nie mogę się pogodzić ze to już koniec!!
    Ja chce jeszcze ;(
    MAM NADZIEJE ZE BĘDZIESZ PISAĆ NOWE OPOWIADANIE :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam :(

      Ale będę pisać, będę :)

      Usuń
  4. KUŹWA TO JUŻ KONIEC????

    OdpowiedzUsuń
  5. NAJPIERW WYPOWIEM SIĘ O POPRZEDNIM, BO BYŁAM OSTATNIO NIECO... NIEOBECNA?
    ULUBIONE FRAGMENTY EWELINY:
    - Wiesz, nieźle dziś wyglądasz. Ten garnitur naprawdę dobrze na tobie leży.
    - Tak? – spojrzał na mnie, unosząc jedną brew – A wiesz co lepiej by na mnie leżało?
    - Co?
    - Ty.

    - Mówisz to, żeby znowu dobrać mi się do majtek? – zapytałam podejrzliwie.
    - Ax. Ty już nie masz na sobie majtek.
    - Fakt. –

    Właśnie dlatego kocham tę dwójkę razem.
    Szlag, co Ty z tej nieszczęsnej Ax zrobiłaś ;__; Organizator ustawek, serio? Nie spodziewałam się tego :D
    Wreszcie zerwała z psycholem asdfgjk Szkoda, że go nie uśmierciłaś, ale zawsze to coś.
    Serio, oddał jej, seriooo? To mi przypomina o geju. To byłoby w jego stylu. Tak jak 'łyknąłeś członka'... 'ty łyknęłaś członka' taka męska kontra w wielkim stylu po prostu :'))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wspominaj o tym geju na moim blogu! :P :P :P Po co on tu? :P A z resztą... ;D

      Usuń
  6. 'Uwierz mi Ax, tylko ciebie chcę pierdolić, do końca moich dni.'
    KOCHAM KIERANA. Słodziak :')) Chłopak marzenie.
    asdhfjgk tak właśnie myślałam, że ta Ax to taka mało Emilkowa i oto i ona w formie :3 A już zaczynałam się niepokoić, że to wszystko takie słodkie i urocze się porobiło.
    Teraz ten wstęp opowiadania nabrał jakby innego sensu, kiedy tak wiele rzeczy się wyjaśniło.
    Szlag.
    To koniec?
    SERIO?
    SERIOO?
    BĘDZIE MI BRAKOWAŁO AIDEEN I KIERANA.
    Matty'ego nie.
    Jestem za napisaniem epilogu, w którym umrze na ustawce.
    Ax is back dopierooooooo a to już koniec.
    No nic ;__;
    Swój ostatni (??) komentarz tutaj pozwolę sobie zakończyć słowami
    DLACZEGO TAK SZYBKO TO ZAKOŃCZYŁAŚ ;__;

    OdpowiedzUsuń
  7. Jej, jest mi tak bardzo mega smutno, że to już koniec :C. Spodziewałam się, wiedziałam, że niedługo to nastąpi, ale nadal nie mogę się z tym pogodzić. Będę strasznie tęsknić za Ax, ale najbardziej to oczywiście za Kieranem <3333333333 i za Moffem też, bo za każdym razem jak o nim czytałam to miałam przed oczami Eda Sheerana XDD. To ja dziękuję za cudowną historię, która dała mi tyle śmiechu, a ile zadumy podczas czytania fragmentów o Kieranie! Ten chłopak to ideał!I nie wiem co powiedzieć, bo taki ogarnął mnie smutek ;c i czekam aż szybko coś napiszesz nowego!
    milion buziaków za Second Chance :*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A teraz zapraszam na nowość do siebie: nigdynieopuszczaj.blogspot.com

      Usuń
  8. No jak dobrze, że Ax odzyskała pamięć, choć do samego powrotu do ustawek to ja nie jestem przekonana :P za brutalne to wszystko :P Świetną historię stworzyłaś, Em :) czytało się lekko, fabuła interesująca, postacie ciekawe, dużo humoru, naprawdę wszystko było majstersztyk! :D Na pewno będę czytać następne opowiadanie, które tworzysz, jestem ciekawa, co to będzie tym razem! masz talent do pisania Emi! Nie marnuj jego :) :*
    Lexi

    OdpowiedzUsuń
  9. no jak ja ciągle czekałam na odcinek, gdzie będzie wyjaśnienie tej imprezy, bo przyznam ze byłam tego ciekawa :D Tu także było widać kompletnie różne, dwa oblicza Ax. Przyznam, ze oby dwa ciekawe, ale w końcu została tym kim jest. Fajnie, ze to napisałas, bo przyznam, ze z tego typu historią nie miałam doczyniena. I czekam niecierpliwie na to *coś* nowego :) slodziak

    OdpowiedzUsuń
  10. Awwwwww ale zajebiste zakończenie! wiedziałaś, kiedy skończyć, żeby nie zamulać i nie wymuszać historii, zajebiście :DD będę czytać dalej

    OdpowiedzUsuń