*oczami Nolee *
Nie mogłam doczekać się spotkania z moim ideałem. Gdy tylko
dostałam od niego sms-a, uciekłam z kilku lekcji, by spokojnie przygotować się
na wizytę u niego. Wypindrzyłam się i zapakowałam namalowany specjalnie dla niego plakat z
herbem Arsenalu. Jako że nie było nikogo w domu, bez zbędnych ceregieli mogłam
spokojnie i bez ukrywania się przejść z naszego ogrodu, do ogrodu
Wheelerów. Zastukałam do drzwi. Przez
siatkę zobaczyłam jak idzie otworzyć mi drzwi. On. Kieran.
- Cześć młoda, wchodź.
Wpuścił mnie do środka, a ja, mijając go, zaciągnęłam się
jego zapachem. On zawsze tak wspaniale pachnie! Od razu wcisnęłam mu w ręce
moje dzieło:
- Wczoraj zapomniałeś po niego przyjść.
- Eee, no tak, musiałem zapomnieć. Dzięki bardzo. – odłożył
plakat na schody – Chodź do salonu.
Od razu ruszyłam do
wskazanego pomieszczenia. Kieran wszedł do niego zaraz za mną, mówiąc:
- Słuchaj, Nolee, chciałem pogadać o naszym ostatnim
spotkaniu…
- Ja też. -
Weszłam mu w słowo i zanim się zorientował, zrzuciłam z
siebie płaszcz.
- Jezus Maria, Nol, co ty masz na sobie?! Widać ci całą
bieliznę!
Czekałam, aż mi powie, że jest pod wrażeniem czy coś. Ale
się nie doczekałam. Za to usłyszałam to:
- Bożeee. – pokręcił głową – Właśnie o tym mówię. – złożył
ręce w błagalnym geście – Nolee, posłuchaj, jeżeli to jest twój sposób na
podrywanie facetów, to proszę, zmień go, bo bardzo szybko przestaną cię
szanować, albo co gorsza ktoś ci zrobi krzywdę.
- Możesz powiedzieć, że to dla ciebie zbyt szybkie tempo –
mruknęłam obrażona – a nie bawić się w wujka dobrą radę.
- Nolee – wywrócił oczami – ale ja jestem wujkiem dobrą
radą! Zawsze nim dla ciebie byłem i zawsze będę! Właśnie to próbuję ci
powiedzieć! Źle zrozumiałaś nasze spotkanie. Źle zinterpretowałaś moje
intencje. Chciałem ci to wytłumaczyć.
- Słucham? – szepnęłam cicho. Jak to źle zrozumiałam?
- Wiedziałem, że możesz wpaść na pomysł, że to randka. Widzę
jak się na mnie patrzysz. – Że co, proszę?! Przecież staram się być dyskretna!
– Ale robiłem wszystko, dosłownie
WSZYSTKO, żebyś zrozumiała, że to NIE jest randka. Umówiłem się z tobą w
zwykłym fastfoodzie, zacząłem jeść jeszcze zanim przyszłaś, mówiłem do ciebie z
pełnymi ustami, pytałem o szkołę, nie odprowadziłem cię do domu… a ty i tak
miałaś swoją wizję tego spotkania. – zrezygnowany pokręcił głową.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi tego wcześniej? – zapytałam
smutno.
- A co, miałem ci to powiedzieć tam, w tej knajpie? Jakbyś
się czuła? Nie chciałem ci robić przykrości przy tych wszystkich ludziach, nie
chciałem żebyś przy nich się smuciła, dlatego wolałem, żebym to ja wyszedł na
jakiegoś buraka, który się nie potrafi zachować. Ale dzisiaj, po tym spotkaniu,
po telefonie, po plakacie… zdałem sobie sprawę że chcę się spotkać, żeby ci
wszystko wyjaśnić.
- To… to po co było tamto spotkanie? – zamrugałam oczami.
Teraz już nic z tego nie rozumiem.
- Chciałem się dowiedzieć co u Aide…
- NO OCZYWIŚCIE. – przerwałam mu, klepiąc się w czoło – Jak
mogłam choćby przez moment pomyśleć, że może ci chodzić o kogokolwiek innego,
niż moją siostrę. Jak mogłam być tak głupia!
- Nolee, nie jesteś głupia, tylko… - próbował się wtrącić,
ale ja kontynuowałam mój monolog.
- Powiedz mi, Kieran, w czym ona jest lepsza ode mnie, co?!
No w czym?! Co jest w niej takiego, że wszyscy uczepiliście się właśnie jej?!
- Nolee, nie jesteś gorsza, tylko…
- Właśnie! Tylko co? Tylko co, Kieran? Dlaczego mnie nie
chcesz?
- Bo ja... ko... ugh.... zwyczajnie... ja... po prostu... Aideen... ona jest ważna, ok?
Mimo że nie był w stanie sklecić zdania i jąkał się jak nigdy, to mi to wystarczyło. Zrozumiałam, co chciał powiedzieć.
I w tym momencie usłyszeliśmy chrzęst drzwi ogrodowych.
**********
*oczami Aideen *
Jak postanowiłam w pracy, tak i zrobiłam. Paląc w ogrodzie,
zauważyłam, że drzwi do Wheelerów są niezamknięte. To znak, że Kieran na pewno
jest w domu. Zgasiłam więc papierosa i ruszyłam w ich stronę. Przez chwilę
zawahałam się, słysząc jakąś rozmowę, ale wiedziałam, że jeżeli teraz
zrezygnuję, to minie długi czas, zanim znów odważę się na rozmowę z Gibsym.
Weszłam do korytarza i udałam się do salonu. Będąc w progu, zauważyłam jednak
kuso ubraną dziewczynę:
- Ojej, przepraszam, nie ch… NOLEE?!
CZY TO JEST MOJA SIOSTRA?! Posłałam Kieranowi jedynie
zniesmaczone spojrzenie i szybkim krokiem wyszłam stamtąd. Co tu się dzieje do
cholery?!
Jako że z nogą w gipsie nie mogłam rozwinąć zbyt dużej
prędkości, Kieran dogonił mnie jeszcze w swoim ogrodzie. Złapał mnie za ramię i
odwrócił przodem do siebie.
- TERAZ NAGLE ZACZĘŁA CI SIĘ PODOBAĆ?! – wykrzyczałam mu w
twarz.
- To nie jest tak jak myślisz. Nolee źle zrozumiała. Daj mi
wytłumaczyć… - próbował mnie uspokoić.
- NIE UWAŻASZ, ŻE OSTATNIO COŚ DUŻO RZECZY MASZ MI DO
WYTŁUMACZENIA?! - wciąż krzyczałam. –
CHYBA JEDNAK DOBRZE ZROBIŁAM, WYBIERAJĄC MOJEGO NARZECZONEGO A NIE WAS! JEST
LEPSZYM CZŁOWIEKIEM!
W tym momencie z domu Wheelerów wyszła Nolee, ubrana już w
płaszcz.
- To z nim się umawiasz?!
Nolee zrobiła przepraszającą minę:
- Aideen, to nie tak, uwierz mu! To moja wina! To ja źle
zrozumiałam! Myślałam, że zaprosił mnie na randkę, a chciał tylko pogadać o
tobie!
Przyjrzałam się im obojgu.
- Serio?
- Tak. Przepraszam. Pójdę już. I tak narobiłam sobie wstydu.
– minęła mnie, cała oblana rumieńcem.
- I tak poważnie z tobą porozmawiam! Na każdą randkę tak się
ubierasz?! – krzyknęłam za moją siostrą.
Tymczasem Kieran stał i wpatrywał się we mnie:
- Nazwałaś Matta narzeczonym? – w odpowiedzi skinęłam głową
– Kto ci powiedział, że jest twoim narzeczonym?
- Jak to „kto mi powiedział” ? – powiedziałam niepewnie, bo nie wiedziałam o
co chodzi.
- Powiedzieli ci, że jesteście zaręczeni? – Kieran zaśmiał
się z niesmakiem i zrezygnowany pokręcił głową.
- Jak to powiedzieli?! – zirytowałam się jego reakcją. –
Jesteśmy zaręczeni i już.
- Tak? To gdzie twój pierścionek zaręczynowy? – zapytał, a
ja mimowolnie spojrzałam na moją dłoń. Dłoń bez biżuterii. – Bo ja wiem gdzie
on jest. U Matta. Bo z tego co ja wiem, ty odrzuciłaś jego zaręczyny. – zaśmiał
się w głos – Matt jest lepszy od nas? Powiem ci w czym na pewno jest lepszy. W
kłamaniu. I powiem ci coś szczerze, bo skoro i tak mnie nie lubisz, to nie
zrobi mi to już różnicy. Prawda jest taka, że Matt i twoja matka grają w jednej
drużynie. Od samego początku, od momentu gdy byłaś w szpitalu, próbują cię
urobić i jak widać, nawet im to wychodzi. A ja nie jestem taki jak Matt, nie
wiem czy jestem lepszy, ale na pewno jestem inny. I w przeciwieństwie do niego
nie będę ci dawał ultimatum. Możesz do mnie przyjść kiedy chcesz. Moje drzwi są
dla ciebie zawsze otwarte.
I po tych słowach wszedł do swojego domu, a ja zostałam w ogrodzie.
Po raz kolejny z
ogromnym mętlikiem głowie.
ZNOWU.
***
Dreamin'
- Nie wytrzymuję tego!
Wpadam do pokoju
Kierana. Gibsy leżał na łóżku z rękami pod głową, ale gdy wchodzę, zrywa się do
pozycji siedzącej.
- Złamany kutas.
Nienawidzę go. – wskakuję na łóżko obok przyjaciela. – Chociaż w sumie nie jego
wina… ech już sama nie wiem…
- Ax, wyluzuj i
powiedz co się stało. – Kieran uśmiecha się do mnie zachęcająco, opierając
swoją rękę na moich ramionach.
- Chyba zerwałam z
Mattem. – wzdycham – Właściwie to nie wiem. On mi się oświadczył, ja oczywiście
go odrzuciłam no i pokłóciliśmy się bardzo. A ja… ja nie wiem czy ja chcę to
ratować, czy chcę to ciągnąć. Nie muszę, co? On nie jest już taki potrzebny,
prawda? Poradzimy sobie bez niego, Gibsy, powiedz, że poradzimy sobie bez
niego!
- Pewnie, że tak. –
mruczy cicho Kieran, pocierając moje ramię.
- Bo ja już tego nie
wytrzymuję. Po prostu nie wytrzymuję! Kiedyś wydawało mi się, że to był
genialny pomysł, ale on był genialny na rok. Chociaż wtedy to się nawet w nim
zakochałam, więc może na dwa, góra dwa i pół. Ale jak się odkochałam to trzeba
to było przerwać, a nie… Cztery?! Cztery lata! Sam powiedz, to za daleko
zaszło. Dziś, jak Matt przede mną klęknął, zobaczyłam, że to zaszło o wiele
dalej, niż za daleko. Chyba czas się wycofać.
Wzdycham i zerkam
smutno na Kierana. On uśmiecha się krzywo, chcąc mnie pocieszyć. Po chwili
lekko pociąga mnie za rękę, tak, żebym położyła się na jego ramieniu.
- Spokojnie, wszystko
będzie dobrze. – uspokaja mnie. – To może byśmy tak w ramach rozrywki…? – zerka na
mnie, podnosząc jedną brew.
- Kieran, poważnie?! –
oburzam się – Przychodzę do ciebie z rozterkami, a ty mi seks proponujesz?! –
zrywam się do pozycji siedzącej – Przychodzę do przyjaciela, a ty z czymś
takim…
- Przepraszam! –
przerywa mi krzykiem – No przepraszam! Bo ja nigdy nie ogarniam, czego ty
chcesz! To po prostu mi powiedz co chcesz robić.
- Chcę się tylko tulić!
– mówię z wyrzutem – Chcę się przytulić do twojej klaty, a ty masz mnie objąć
ramieniem i głaskać po głowie!
- Jasne. Okej. Każda
część mojego ciała jest do twojej dyspozycji! Klata – przyciąga mnie do siebie – ramię –
macha swoją prawą ręką i obejmuje mnie w pasie – i dłoń. – podnosi swoją lewą
dłoń i kładzie na mojej głowie, delikatnie głaszcząc moje włosy.- Tak jest ok.?
- Mmmhyyyyym. – mruczę
zadowolona.
Leżę, ciesząc się
chwilą.
Czuję, jak jego klatka piersiowa powoli unosi się i opada.
Czuję, jak jego dłoń powoli przesuwa się po mojej głowie.
Czuję, jak jego silne ramię obejmuje mnie w pasie. Jak mięśnie ręki lekko spinają się, by utrzymać mnie jak najbliżej jego ciała.
Czuję, jak jego silne ramię obejmuje mnie w pasie. Jak mięśnie ręki lekko spinają się, by utrzymać mnie jak najbliżej jego ciała.
Wtulona w szyję Kierana, wdycham jego zapach.
- Kieran? – unoszę
głowę.
- Tak? – zerka na mnie
spod przymrużonych powiek.
- Zmieniłam zdanie.
Nie chcę się tylko tulić.- uśmiecham się do niego zalotnie.
- Ale przed chwilą
mówiłaś … - marszczy brwi.
- Ale ty przed chwilą
mówiłeś – przerywam mu – że każda część
twojego ciała jest do mojej dyspozycji.
Nie czekając na
komentarz, kładę dłoń na jego policzku i całuję te miękkie usta. Kieran
przysuwa się jeszcze bliżej, mocniej mnie przytulając. Nasze języki tańczą we
wspólnym rytmie, a ręce zaczynają błądzić po ciałach. Moja koszulka ląduje na
ziemi, a zaraz dołącza do niej bluza Gibsy’ego.
Moment później leżymy
już zupełnie nadzy. Dalej całujemy się czule i zachłannie. Kieran odrywa się
ode mnie:
- Ty na górze czy ja?
– pyta między pocałunkami.
- Ty.
Po chwili jego twarz
wisi już nad moją. Kieran układa się między moimi nogami i delikatnie wsuwa się
we mnie. Wzdycham głośno. Ruszamy się w jednym rytmie. W pewnym momencie szpecę
mu do ucha:
- Wheeler, ale
bardziej koliste ruchy, co?
- Może jeszcze frytki
do tego? – mruczy z pretensją.
- Hej, leżysz na mnie,
tylko dlatego, że jest mi smutno. Pocieszasz mnie, tak? Więc zrób to in my way.
- Okej, okej. Tak lepiej?
Gibsy wykonuje moje
polecenie, co wywołuje u mnie głośne westchnienie.
- Yhyyyym.
Kiedy czuję jego usta
na mojej szyi, odpływam. Jest mi tak dobrze…
***
Wow.
Wow.
WowWowWowWow.
Chyba przypomniałam sobie, że faktycznie nie przyjęłam
oświadczyn Matta.
Wow.
WOW.
Nie mam pojęcia co mam o tym myśleć, tyle się zmienia
dookoła mnie… Najpierw traktuję Kierana jak brata i podoba mi się Matt, ale
okazuje się, że jednak sama sobie wmawiam, że traktuję Kierana jak brata, bo wcale tak na niego nie patrzę, ale lubię
Matta, ale wtedy okazuje się, że Kieran jest kibolem i przestaję go lubić i
jestem z Mattem, nawet użyłabym słowa szczęśliwa, ale wtedy okazuje się, że gdy
tylko spotykam Kierana to tak bardzo za nim tęsknię, a co gorsza Matt okazuje
się kompletnym kłamcą!!!!
Jak ja mam się w tym połapać?!
Czasami mam ochotę pójść do jakiegoś psychologa klinicznego
i zapytać o hipnozę.
…
Okej, prawda jest taka, że już pytałam, ale mam za dużą lukę
w pamięci na takie cuda.
Miałam plan, żeby dziś zajrzeć do Gibsy’ego i z nim pogadać,
ale teraz to już sama nie wiem co mam zrobić.
Ugh.
***
Oczywiście, że wybrałam się do Kierana. Zbyt długo go nie
widziałam i nie rozmawiałam z nim, żeby teraz sobie tak zwyczajnie odpuścić.
Oczywiście gryzła mnie też ciekawość. Muszę się przyznać, że z jednej strony
poczułam zawód, gdy dowiedziałam się czym się zajmuje po godzinach, ale z
drugiej strony… Z drugiej strony mnie to zaintrygowało.
Pokuśtykałam do drzwi ogrodowych i zapukałam mocno.
Usłyszałam donośne „Moooment!” i poczułam się dziwnie. Trochę tego nie przemyślałam. Jak ja chcę z
nim rozmawiać po takim śnie?! Czy ja się
w ogóle skupię na tym co on mówi?
Po chwili Kieran zbiegł ze schodów. Oczywiście bez koszulki. CZY ON SIĘ UBIERA
TYLKO JAK WYCHODZI Z DOMU?!
- O hej! – przywitał mnie radośnie.
Jeśli myślicie, że po tym co widziałam w nocy, mogłam mu
spokojnie spojrzeć w twarz i powiedzieć „O hej Kieran, przyszłam sobie
pogadać.” to odpowiadam wam:
NIE.
Nie mogłam.
- Czy ty musisz tak wyglądać? – machnęłam ręką w kierunku
jego nieodzianej klatki piersiowej.
- Eee… - spojrzał na siebie, po czym zaskoczony spojrzał na
mnie – Nigdy ci to jakoś nie przeszkadzało.
- Nie o tym mówię, czy mi przeszkadza czy nie. – zaczęłam
swój słowotok – Weź po prostu pomyśl, jest koniec listopada, ty stoisz w
drzwiach, w takim stroju, przewieje cię czy coś i grypa gotowa! Czy ty jesteś
poważny? Nerki chcesz mieć chore? Albo płuca? Musisz się zabijać na siłę? – z
każdym moim słowem jego oczy rozszerzały się – Nie dbać tak o siebie musisz?
Jawnie? Jak ty chcesz kiedyś zbudować
jakiś związek, trwałą relację wartościową, rodzinę może, jak chcesz to zrobić?
Jak ty chcesz dbać o innych ludzi, jak
sam o siebie nie możesz zadbać i narażasz tak swoje zdrowie własne? – o czym ja
właściwie mówię? Dlaczego ja mówię o związku i rodzinie?
- Eee… ooo… Aideen, to… to tylko brak koszulki. – zamrugał
intensywnie, wpatrując się we mnie – Ale jeśli takie jest twoje życzenie, to od
teraz będę ci otwierał tylko w swetrach. Ok.?
- Ja chyba przyjdę później.
Nie dając mu powiedzieć słowa, odwróciłam się na pięcie i
szybko dokuśtykałam do własnych drzwi ogrodowych. Kieran nawet nie protestował,
pewnie był w szoku po moim wywodzie. CO TO W OGÓLE BYŁO?!
Muszę się jakoś przygotować, żeby do niego przyjść.
____________________________________________________________________
OD AUTORKI: Enjoy <3 Mam nadzieję, że się spodoba i od razu mówię, że następna część już niedługo! ;) :)
Pozdrowionka <3
Pozdrowionka <3
dobre streszczenie całej historii w tym jednym akapicie hahah :D
OdpowiedzUsuńskonczylas egzaminy?
Ja w sumie nie mam już egzaminów :D Po prostu piszę licencjat co też jest nieźle zajmujące :(
Usuńkiedy masz deadline? powodzenia, u mnie już się wszystko pokończyło
UsuńJEJ, ależ skomplikowana sytuacja z K. Czy jest jakaś możliwość, żeby tego małego, wrednego, obłudnego człowieczka=Matta wrzucić pod pociąg, samochód, metro, rower, przechodnia? Zresztą, szkoda mi Nol :<
OdpowiedzUsuńCieszę się, że dodajesz tak często! Mam chociaż okazję, żeby oderwać się od nauki. Buziak :*
Hahah, nie no, nie będę go nigdzie wrzucać. Ale myślę, że niedługo stanie się coś co Cię ucieszy, skoro go tak nie lubisz, hahaha :D
UsuńOjej, ależ proszę bardzo, ja się cieszę, że Ty czytasz :)
Nie wiem czemu, ale wyobraziłam sobie te "Na każdą randkę tak się ubierasz?!" i zaczęłam się pod nosem śmiać xDD Ax w tym odcinku sypała tekstami jak matka :D kurde opisałaś te wszystkie sceny tak dobrze w tym odcinku, że miałam to wszystko przed oczami! Super! :) podoba mi się mega :D
OdpowiedzUsuńTo byłam ja - Lexi :D
OdpowiedzUsuńsory, ale jakie to wszystko jest popierdolone :D :D hahaha nie mogę te ich toksyczne relacje :D O mamuniu xDD Ale bardzo dobre! Czekam na next :*
OdpowiedzUsuńSłodziak
asdfghjk końcówka!
OdpowiedzUsuńAideen totalnie fangirluje nad Kieranem!
Jeśli chodzi o ten sen... DROGI BOŻE, ON SERIO SŁUCHA JEJ ROZKAZÓW, co jest taaaaaaaaaakie supersłodkie (czy to w ogóle dobre określenie, biorąc pod uwagę to, co ze sobą robili?). I jeszcze to stwierdzenie, że poradzą sobie bez Matta ;___;
PEWNIE, ŻE SOBIE PORADZICIE, ZABIJCIE GO!
aaaaaaaaaa i akcja z płaszczem zawsze dobra. wiesz co o niej myślę :3 Znaczy no, powinnaś się domyślić :P
Łi tam, zaraz słucha rozkazów. On po prostu jest... ... miły :D
UsuńPrzepraszam, ale "PEWNIE, ŻE SOBIE PORADZICIE, ZABIJCIE GO!" rozwaliło mnie na łopaty :D :D :D
www.gunner-love.blogspot.com Zapraszam na nowość
OdpowiedzUsuńTwoje skomentuje jak dodasz dzis ten obiecany rozdział ^^