piątek, 10 maja 2013

21. ... You're fine, so fine ...


Mmm jak dobrze obudzić się w męskich ramionach.

Chwila.

W jakich ramionach?!

Rozchyliłam powoli oczy i kiedy mój wzrok napotkał klatkę piersiową Kierana, przypomniała mi się wczorajsza rozmowa.

No tak. Musiał zerwać mi się film.
Tabletki + wódka + piwo faktycznie mogły nie być najlepszym połączeniem.

Korzystając jednak  z tego, że już tu leżę, odsunęłam się od niego na kilka centymetrów, żeby popodziwiać widoki.

Mój wzrok wędrował od jego mięśnie brzucha, które z tego co pamiętam zdarzyło mi się kiedyś liczyć, przez kolorowe bokserki, aż do umięśnionych nóg. Cokolwiek bym miała myśleć o ustawkach i bójkach, to jedno muszę przyznać – trenowanie sztuk walki ładnie go wyrzeźbiło. Miałam ogromną ochotę go dotknąć, ale bałam się, że go to obudzi. Więc zapobiegawczo, tylko podziwiałam.

No i kiedy tak leżałam, chłonąc widok każdego skrawka jego ciała, usłyszałam nad swoją głową:

- Fajny jestem, nie?

Odchyliłam brodę i spojrzałam na zaspanego Kierana, który uśmiechał się dumnie.

- Hę? – zapytałam.
- Mam fajnie zbudowane ciało. – rozwinął myśl – Przecież widziałem jak się przed chwilą wpatrywałaś we mnie. Mam cię! Ale spoko, przywykłem do komplementów, więc możesz spokojnie przyznać, że jestem fajny. No, jedziesz.
- Pffff. – prychnęłam. To, że jest fajny to jedna sprawa, ale wygłaszanie mu tego w twarz, to zupełnie co innego.
- No przyznaj, że jestem fajny! – naciskał – No mów! – pokręciłam głową – Okej, nie chciałem tak postępować, ale same tego chciałaś.

Nie zdarzyłam mu nawet posłać pytającego wzroku, bo w ułamku sekundy spadł na mnie grad łaskotek. Zaczęłam się śmiać jak szalona. Oczywiście ze złamaną nogą nie miałam praktycznie żadnych szans, żeby się obronić. A co więcej, skurczybyk dobrze wiedział, gdzie łaskotać, żeby osiągnąć efekt.  

- Przestań już! – krzyczałam.
- Nie, dopóki nie przyznasz jaki jestem fajny! – odpowiedział.
- Kieran, błagam! Posikam się!!! – uderzyłam trochę w groźbę, ale nawet nie zwrócił na to uwagi. W końcu, nie wytrzymałam – Okej! Jesteś fajny! Słyszysz? Jesteś fajny!

Opadliśmy zmęczeni na poduszki, ja próbując uspokoić oddech, on z uśmiechem triumfu. Obróciłam głowę w jego stronę i okazało się, że on równocześnie, zrobił dokładnie to samo. Posłałam mu lekki uśmiech. Jemu duma nie schodziła z twarzy. I z taką właśnie zarozumiałą miną powiedział do mnie:

- Całuję też fajnie.

Po tych słowach Kieran przyciągnął mnie bardzo blisko siebie. Intuicyjnie przymknęłam oczy i po chwili poczułam dotyk jego ust na moich wargach. Całował mnie czule, gładząc dłonią po plecach, a ja objęłam go za szyję.

I w tym momencie… zadzwonił telefon.

Kieran niechętnie oderwał się ode mnie i mrucząc w moim kierunku „sorka”, oderwał połączenie.

- No siema, co jest? … O KURWA! Jasna rzecz, lecę stary!

Gibsy zerwał się z łóżka, rozglądając się po pokoju:

- Sorka Ax, ale ja od 40 minut powinienem być w pracy! – rzucił do mnie przepraszająco.
- O kurcze, przepraszam, że ci tak nabałaganiłam  w planach.
- Spoko, mogłem ustawić budzik. – biegał po pokoju jak dziki – Moja wina, że taki ze mnie nieogar.
-  „Nieogar”. – zaśmiałam się, po czym dodałam już poważniej – Kieran?
- Tak? – posłał mi pytający wzrok, próbując włożyć w jeansy lewą nogę.
-To są moje jeansy. – zachichotałam.
- Oj!  – rzucił je na łóżko i dopadł do spodni przewieszonych przez krzesło.  – Ja… eee… przepraszam, że tak wyszło, ale… eee…
- Okej. – powiedziałam spokojnie – Dokończymy później.

Po tych słowach, Kieran zamarł na chwilę, wpatrując się we mnie, po czym uśmiechnął się szeroko. Zapiął rozporek, zarzucił na siebie jakąś bluzę i rzucił:

- Już ci tłumaczyłem jak się stąd wydostać.  Mam nadzieję, że sobie poradzisz. Lecę. Pa!

Wypadł z pokoju i słyszałam jak zbiegał po schodach.

Opadłam na poduszki.
Nie wiem czy robię dobrze.
Może znowu niepotrzebnie mieszam sobie w głowie.
Ale jednego jestem pewna.
Nie mogę się już doczekać  tego „później”.


***


Kiedy wróciłam do domu, miałam sporo czasu, żeby dumać nad tym wszystkim co powiedział mi Kieran. Chociaż właściwie nie było nad czym dumać. Prawda była taka, że uwielbiam chłopaków i chcę z nimi spędzać czas. No i przecież wcześniej, „starej Ax” , nie przeszkadzało to kim są. Instynkt podpowiadał mi, że nie ma po co się od nich odsuwać, skoro ich lubię.
Zgoła co innego podpowiadał mi za to w kwestii Matta. Krew mnie zalewała na samą myśl jak dałam się wkręcić, jak łatwo dałam się zwodzić. I głupia wierzyłam w to, co mi mówił. Plułam sobie w brodę, że w jakiś sposób mi się spodobał, że się nim zainteresowałam. Powinnam od razu zauważyć, że jeśli moi kumple tak go nie lubią, to musi być z nim coś nie w porządku.
Chociaż z drugiej strony przecież oni go przez cały czas akceptowali… Tego jeszcze nie rozgryzłam. Ale wiem, że już niedługo powinnam zakończyć moją znajomość z Matthiew.


***


Wieczorem znowu wybrałam się z Moffem i Kieranem na spacer. Nie miałabym nic przeciwko, żeby to stało się naszą tradycją. Lubię te wypady.
Gibsy najwyraźniej wyjaśnił Moffinowi, że już wszystko wiem na temat ich hobby, bo rudy wyglądał na wyraźnie zadowolonego i spokojniejszego. Kiedy szliśmy wolniutkim krokiem wzdłuż Tamizy, wyznał:

- Nawet nie wiesz jak mi lżej, z myślą, że już o nas wiesz. – posłał mi uśmiech Moff, po czym spoważniał  – Ej, czekaj, to zabrzmiało dziwnie.
- Nie no, coś ty, Moffinku – Kieran uwiesił się na jego ramieniu i uśmiechnął się zalotnie – to świetnie, że nie musimy się już ukrywać.
- A spierdalaj, zboku. – odsunął się od niego rudzielec.
- Głupki. – zaśmiałam się.
- Ale dalej nas lubisz, prawda? – dopytywał Moff.
- Myślisz, że poszłabym z wami na spacer, gdybym was nie lubiła?
- Nie wiem… - podrapał się po głowie –  mogłabyś na przykład bać się nam powiedzieć, że nas już nie lubisz…
- Eee… - zrobiłam zlęknioną minę – Masz mnie. To chyba teraz już mogę… - odwróciłam się od nich, tak jakbym chciała odejść.
- NIE! – krzyknął poważnie zasmucony Moff – No co ty, Aideen, przecież byśmy ci nigdy nic…

Ja i Kieran wybuchnęliśmy śmiechem.

- Żartowałam, głuptasie! – wyjaśniłam.
- Żesz kurwa – rudy złapał się za serce – ja się serio przejąłem.

Spojrzałam na kumpla, który wciąż trzymał rękę na swoim torsie. Dalej nie chciało mi się wierzyć, że on byłby w stanie kogoś pobić. Tak pocieszny rudy człowieczek?   

- A może skoczymy do sklepu po jakieś piweczko? – zaproponował Moffin.
- O! Dobry pomysł!  – zgodziłam się – I chipsy!
- Na kacyk jak znalazł. - zachichotał Kieran, zerkając na mnie. - Okej, to wy idźcie do tego spożywczaka – machnął w stronę rzędu niskich budek – a ja tu sobie zapalę. –  bez czekania na nasz komentarz wyciągnął paczkę papierosów.

Ja i Moff wzruszyliśmy ramionami i poszliśmy do sklepiku. Jakieś pięć minut później, kiedy zapłaciliśmy już za zakupy i pakowaliśmy je siatki, kątem oka zauważyłam jakieś zamieszanie na zewnątrz. Z opóźnieniem dotarło do nas, że to Kieran bije się z dwójką jakiś kolesi. Czym prędzej dopadliśmy do drzwi wyjściowych, ale kiedy wyskoczyliśmy przed sklep, napastnicy już uciekali. Kieran tymczasem opierał się dłońmi o kolana i dyszał ciężko.  

- O mój Boże! – krzyknęłam przerażona.

Moff zerwał się i podbiegł do Gibsy’ego. Ja dotarłam do nich z lekkim opóźnieniem.  Gibsy, z zamkniętymi oczami, ciągle opierał jedną z dłoni na kolanie, drugą zaś trzymał się za bok. Przestraszyliśmy się. Moff poklepał go po plecach:  

- Kieran?  Kurwa, Kieran! – lekko szturchnął go w ramię – Zasadzili ci kosę czy co? Powiedz coś, kurwa!

Gibsy powoli rozchylił powieki. Spojrzał na nas i oderwał dłoń od swojego boku (na szczęście nie było tam żadnej plamy, więc nikt "nie zasadził mu kosy") . Powoli wzniósł dwa palce i powiedział zachrypniętym głosem:

- Dwóch, ziomeczki. Dwóch na jednego.

Moff przez chwilę przyglądał się przyjacielowi i wybuchnął śmiechem:

- Ja pierdole! Pieprzony gladiator. – pokręcił głową, wpatrując się w Kierana – Jesteś, kurwa, niezniszczalny.
- Wiadomka! – Gibsy zrobił dumną minę –  Takie z nich cwaniaki, że przyszli we dwóch. Nie wiedzieli na kogo skaczą. Widzieliście? – powiedział, śmiejąc się – Spieprzali, aż się za nimi kurzyło!

Przez cały czas przyglądałam się zszokowana moim przyjaciołom, jednak w końcu udało mi się wyjąkać w kierunku Kierana:

- Nic ci nie jest?
- Przyznam, trochę jestem obolały. – złapał się za lędźwie – Ten wyższy zajebał mi w nerkę. Mam nadzieję, że będę sikał normalnie…  Ale generalnie wszystko w porządku – uśmiechnął się szeroko – patrz, nawet zęby mam wszystkie. – … ta i wszystkie przekrwione. 
- Mówiłeś, że raczej nie bijecie się poza ustawkami. – powiedziałam z wyrzutem.
- To nie byli kibice, Ax. – od razu wyjaśnił Gibsy, ciężko wzdychając.
- A kto to kurwa był? – zirytowałam się.
- Dobre pytanie. Ja też nie wiem. – rzucił z pretensją Moff.
-Taki koleś i jakiś jego kumpel. – Wheeler splunął krwią –  Poznałem dziewczynę tego czarnego jakiś tydzień temu na imprezie. Tyle że ona zapomniała mi powiedzieć, że jest jego dziewczyną. To znaczy powiedziała mi, ale trochę za późno.
- To znaczy? – nie zrozumiałam.
- Za późno to znaczy powiedziała mi wtedy, jak rano przed pracą przyszedł do niej niespodziewanie, a ona kazała mi spieprzać przez okno sypialni.

Moff i ja spojrzeliśmy na siebie, po czym wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.

- Bardzo kurwa śmieszne. – powiedział obrażonym głosem Gibsy. – Chodźmy na chatę, nie będę ludzi straszył obitym ryjem.

Gdy ruszyliśmy w stronę domu Wheelera, tak naprawdę dopiero dotarło do mnie za co on dostał po łbie.

Przespał się z laską jakiegoś typa!

Poczułam coś jakby ukucie zazdrości.

BOŻE, CO JA TERAZ ODPIEPRZAM!
Przecież ledwo co się pogodziliśmy, a raczej to ja dałam mu szansę się wytłumaczyć… trzy tygodnie ze sobą nie rozmawialiśmy… a ten pocałunek to zdarzył się dziś rano i… no i to, że może coś tam się między nami przez ten cały czas działo, to nie znaczy, że on miał żyć w celibacie do końca świata. Przecież to ja go odtrąciłam! To ja go odizolowałam, a on… to wolny chłopak, normalne, że cieszy się życiem i dobrze się bawi.

Ale chyba jednak jestem trochę zazdrosna…

Kiedy dotarliśmy już do domu i weszliśmy do pokoju Kierana (tak, mimo że cały był poobijany dalej próbował mnie wnieść. Nie pozwoliłam mu), Gibsy padł na łóżko krzyżem. Moff zajął się szukaniem otwieracza do butelek, a ja usiadłam po prawej stronie Kierana.

- Jak się czujesz, co? – spojrzałam na niego zmartwiona.
- Heh. Tak słodko się martwisz… - zaśmiał się. Po chwili poczułam jak jego ręka owija się wokół mnie, a dłoń łapie za udo.
- Nie za dużo sobie pozwalasz? – zerknęłam na niego z góry.

Grałam zimną trochę dlatego, bo nasiąknęłam zazdrością, a trochę przez obecność Moffa.

- Aideen, zostałem pobity, potrzebuję kochającej, czułej pielęgniarki… - zrobił puppy face.
- Najpierw przemyj sobie usta, bo z krwią na zębach wyglądasz całkiem… eee…
- męsko? – podpowiedział mi.
- Raczej… obrzydliwie! – skwitowałam.
- Moff – Gibsy podniósł się do pozycji siedzącej –  podaj coś do przepłukania!

Rudy rozdał nam po butelce i też przysiadł się do nas na łóżko. Z lekkim zniesmaczeniem obserwowałam Kierana, który jak gdyby nigdy nic, wziął wielki łyk piwa.

- Ughhhhh – nie wytrzymałam – naprawdę wypiłeś to ? Z tą całą krwią?
- Aideen, kochana, człowiek jest w stanie wypić pół litra krwi zanim zwymiotuje.
- Chyba nie chcę wiedzieć, skąd to wiesz. – sama pociągnęłam ogromny łyk alkoholu.

Tak ogromny, że aż się oblałam.

- No kurwaaa! – sapnęłam.
- Zaraz znajdę ci jakąś koszulkę. – Kieran zerwał się i ruszył do swojej szafki.
 - Jak ja teraz wyglądam?! - mruknęłam zniesmaczona.
- Pięknie! – skomentował Moff.
- Wyglądam obrzydliwie. – westchnęłam, łapiąc koszulkę w palce i odsuwając  od swojego ciała.
- Ax, daleko ci do obrzydliwości! – tłumaczył rudy, pomiędzy kolejnymi łykami trunku – Z resztą – łyk piwa – nawet gdybyś – łyk piwa – włączając twoją ranę na czole – och, dziękuję Moffowi, że mi przypomniał – oblała się piwem –łyk – wysmarowała brodę sosem  spaghetti – łyk – i rozmazała makijaż – łyk –i tak bym cię przeleciał.
- Och. – zrobiłam dumną minę damy – To  niezmiernie ujmujący komplement, lordzie Moff.

Oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.

- Na szczęście ona cię nie chce. - mruknął zza szafy Kieran. 
- Skąd ty to możesz wiedzieć? - droczyłam się. 
- Bo on nie jest w twoim typie. - usłyszałam odpowiedź. 
-Pfff. A jaki niby jest mój typ? 
- Ja. 
W tym momencie Gibsy  stanął nade mną , z czystą koszulką w dłoniach.
Okej. Z tej perspektywy wyglądał cudnie. Nawet z obitym ryjkiem. 

- Proszę. – uśmiechnął się.
- Dzięki.

W czasie gdy zmieniałam koszulkę, usłyszałam głos Kierana, który teatralnie szeptał do Moffa:

- Wiesz, czasami sobie myślę, ze ona to robi specjalnie. Robi wszystko, żeby się tylko przed nami rozebrać i zaświecić tymi swoimi ładnymi cycuszkami.

Oboje zachichotali, a spojrzałam na Kierana z groźną miną:

- Za mało dzisiaj dostałeś po ryju? Chcesz więcej?
- Ax – zrobił pewną siebie minę –  kochana ty nasza, przecież już wiesz, że my z Moffinem to lubimy.

Chłopcy zaśmiali się głośno.

- Wariaci. – wywróciłam oczami.
- Swoją drogą, mam takie pytanie. – zwrócił się do mnie Moff – Bo ty i Matt… to znaczy no my się przyjaźnimy, więc wiem… eee… to znaczy znam sytuację i… eee…
- Moffin, nie mam ci za złe, że wiesz, że Matt robił ze mnie idiotkę. – próbowałam powiedzieć to najbardziej beznamiętnie jak mogłam. – Więc pytaj o to, o co chcesz pytać.
- Kiedy zmierzasz go rzucić? No bo zamierzasz, prawda?
- Och, Moff. Nie zastanawiałam się jeszcze nad tym. To nie jest takie łatwe… - westchnęłam.
- A co jest w tym trudnego? – wtrącił Kieran.
- Nooo… jestem obecnie taka…. confused – posłałam Gibsy’emu znaczące spojrzenie – To nie jest takie hop siup… ja jednak… eee… w sumie byliśmy razem… i… eeee… nigdy nie jest łatwo od tak zakończyć związek. 
- Ty coś do niego czujesz? – zapytał Moff, a ja w odpowiedzi wzruszyłam ramionami – Słuchaj Aideen. –przysunął się do mnie i zarzucił rękę na moje ramiona – Miłość jest przereklamowana. Spójrz na mnie! 20 lat i nigdy nie byłem w stałym związku. I czuję się świetnie!
- Wyłączając kilka załamań nerwowych… - wytknął mu Kieran – kiedy smarkałeś w mój rękach, że nikt cię nigdy nie pokocha na tyle, żeby prać ci skarpetki.  
- Eee no tak. – zgodził się rudy.  – Ale to były tylko momenty słabości.

Uśmiechnęłam się, wyrażając podziękowanie dla kumpli, że próbują mnie jakoś rozbawić.

- Ej a tak właściwie… dlaczego  wy go przez cały ten czas akceptowaliście?

Chłopaki spojrzeli na siebie i wymienili wzrok. Dziwny wzrok. W końcu Kieran zwrócił się do mnie:

- Eee… bo taki był twój wybór. Akceptowaliśmy go ze względu na ciebie. – i szybko zmienił temat – To kiedy z nim pogadasz? 

Taka odpowiedź na moje pytanie mnie nie satysfakcjonowała, ale ze względu na szybkość z jaką Gibsy zmienił temat wyczułam, że coś jest nie tak. Nie będę drążyć. Może później się dowiem. Tymczasem odpowiedziałam na pytanie przyjaciela:

- Pogadam z nim wkrótce. – zdecydowałam. – Obiecuję.

9 komentarzy:

  1. Po kolei... Przynajmniej się postaram :P Czemu po Twoich rozdziałach jestem zawsze taka asdfghjkl ?
    Ah tak Ax bezczelnie patrzyła w zawartość kolorowych bokserek Kierana. Wszyscy wiemy, że te mięśnie brzucha i nóg to tylko wymówka xd i co ona chciała dotykać? Kieran i jego metody na przyznanie, że jest fajny są niesamowite. I wow! Pocalowali się! Awwwwww...... Tak właśnie głośne awwww wydobylo sie z moich ust. Cholerny telefon i wyjście do pracy xd

    no i pozniej bieedny pobity Kieran, mogący liczyć na pielęgniareczkę Ax. Nawet jesli oblewa się ona czasem piwem i mowi swojemy pacjentowi, że wygląda strasznie z zakrwawionymi zębami. O! I czemu Moff tak wypytuje o zerwanie z Mattem? Może Kieran powiedział mu też coś więcej. No wiesz... Jestem ciekawa czy mowi Moffowi tez o tym ze np. sypial z Axe albo jak bardzo tego chce. I to uczucie zazdrosci Aideen. Definitywnie muszą coś z tym zrobic. No i obiecała pogdać z Mattem, boję się że to tylko obiecanki-cacanki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moff na pewno wie o wszystkim, oni z Kieranem są bf :D

      Usuń
  2. Po pierwsze przepraszam, że nie przeczytałam i nie skomentowałam poprzedniego, ale zamieszanie maturowe ;c Dziś dopiero znalazłam chwilę na blogi! Przesyłam buziaki w ramach przeprosin :*
    A więc do co rozdziałów to: "- Ja mam wszystko duże. – skomentował z dumną miną." <33333333333333333333 NAWET W TO NIE WĄTPIŁAM! No i był buziak, soooo sweet! I super to opisałaś z tą tymi ustawkami, wszystko to ma sens :D I USTAWKI SĄ SEXY! A ja jestem dziwna XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, spoko, mam nadzieję, że dobrze Ci idzie z tą maturą! ;) Życzę powodzonka ;*

      haha "ustawki są sexy" :D :D

      Usuń
  3. PS. Czekam na następny, bo przeczuwam, że chłopaki mieli jakieś korzyści ze związki Ax z Mattem

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu nadrobiłam zaległe odcinki! Jak dobrze, ze zaczyna się ładnie układać. Matt okazał się dupkiem, od początku mi się nie podobał. To przy boku Kierana jest miejsce Ax :D
    Podoba mi sie i czekam na kolejną część!
    lmp

    OdpowiedzUsuń
  5. Jacy wariaci :D Co tam dostanie po ryju i dalej się cieszy :D Coraz więcej puzli już się układa w tym obrazu. Jestem mega ciekawa zakończenia :P

    Słodziak

    OdpowiedzUsuń
  6. fuuu wypić krew z piwem bleeeh :P Kieran z tą pewnością siebie czasem przesadza ;D niech oni w końcu będą razem ^^ a Matt niech spada :P uwielbiam ;*
    Lexi

    OdpowiedzUsuń
  7. http://hold-me-love-me.blogspot.com/ zapraszam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń